- Która godzina? - pyta ktoś. – Dziewiętnasta – odpowiada
inny. Trzeci na to ze zdziwieniem – nie ma ciasta?
Rozmawiamy, rozmawiamy, rozmawiamy, a czas sobie płynie banalnie
tik – tak. Okazuje się, że obfitość środków komunikacji, która wciąż rośnie,
wcale nie poprawia naszych relacji. Nie słuchamy się, czy raczej mówimy do
siebie bez należytej precyzji?
Osoby praktykujące medytacje stawiają taki dylemat – Czy
w lesie słychać odgłos walącego się drzewa, jeśli w pobliżu nie ma
nikogo, by go usłyszał? Odpowiedź jest prosta – oczywiście, że NIE słychać. Dźwięk
słyszymy dzięki percepcji. Kiedy drzewo przewraca się, powstają fale dźwiękowe,
ale nie ma żadnego odgłosu ani dźwięku jeśli, ktoś tego nie usłyszy.
Jeśli mówię coś do Ciebie, to jestem tylko nadawcą
komunikatu – nie komunikujemy się. Możesz to zmienić, jeśli odbierzesz sygnał.
Tak długo, jak nie usłyszysz, będę się tylko wypowiadać. Oczywiście mogę
próbować różnych sposobów, by dotrzeć do Twojej percepcji. To trudne, bo to co dla
mnie oczywiste i co potrafię jasno ocenić na podstawie własnych doświadczeń
dla Ciebie takie nie jest – Ty masz swoje doświadczenia.
Lubię, rozwiązując zawiłości komunikacyjne, przywoływać
powszechnie znaną przypowieść o czterech mędrcach, którzy na dodatek byli
ślepcami i podróżowali razem przed świat. Pewnego dnia na swojej drodze
spotkali przeszkodę i kompletnie nie mogli zrozumieć, jak ją pokonać.
Pierwszy mędrzec mówił, że to kolumna lub filar, który na spodzie jest miękki
i delikatny i porusza się bezszelestnie. Drugi twierdził, że to coś twardego
i podłużnego i ma ostre zakończenie, o nie zbyt dużej średnicy.
Trzeci przekonywał, że ma do czynienia z cienkim sznurkiem, a czwarty, że przed
nim jest duża powierzchnia czegoś, co gdy się porusza wzbudza lekki powiew.
Jak wiadomo, każdy ma swój model świata zbudowany z własnych
doświadczeń, systemu wartości, przekonań i systemu wiedzy o sobie,
innych ludziach i świecie. Nie ma obiektywnej rzeczywistości. To percepcja
każdego z nas, tworzy rzeczywistość. Czterej mędrcy, spotkali na swojej drodze
słonia. Każdy starzec uruchomił swoją percepcję, dopuszczając do głosu tylko te
bodźce, które miał w zasięgu ręki – jeden dotykał nogi, drugi słoniowego
kła, trzeci ogona, a czwarty ucha. Każdy z nich dotykał innej części ciała
słonia i upierał się przy swoich wnioskach. To taka piękna metafora
ludzkiej natury – patrzymy z własnej perspektywy nie pamiętając, że zazwyczaj każdy
ma swoją, a nawet "swojszą".
Widzimy i słyszymy to, co spodziewamy się zobaczyć
i usłyszeć. Ktoś, kto uważa siebie za osobę słabszą, gorszą, mniej
kompetentną, mniej zabawną – w każdej wypowiedzi znajdzie coś, co odczyta
jako pretensję do siebie, kolejną krzywdę. Nawet, gdy autor wypowiedzi
zaprzecza, będzie upierał się i bronił własnego przekonania, bo nie
potrafi, albo nie chce spojrzeć z innej perspektywy.
Ktoś dotknięty starczym otępieniem ma trudności ze
znalezieniem, a potem i wydobyciem „odpowiednich słów”. Kiedy słyszy „dziewiętnasta”
i mówi „nie ma ciasta” trudno zgadnąć, o co chodzi? Czy to gra
w rymy? A może niedosłuch – przecież słowa brzmią podobnie. Można też
pomyśleć, że aktualnie w świecie chorego istnieje całkiem odmienna
rzeczywistość, do której nie ma w tym momencie dostępu.
Szukanie innej perspektywy czasem jest bardzo trudne, ale warto
to robić z całych sił. W rezultacie można zapobiec wielu nieszczęściom
– nie dopuszczać do głosu uczucia izolacji, frustracji, przygnębienia. Po to
właśnie jest potrzebna komunikacja. Mówić tak, by inni nas słuchali i słyszeli.
Słuchać tak, by inni do nas mówili.