wtorek, 9 listopada 2021


NIE DO WIARY I TEGO SIĘ TRZYMAM

Nie chcę, żeby zabrzmiało to dramatycznie, ale ciągle zadaję sobie pytanie - ile to jeszcze potrwa? Czy wisi nade mną miecz Demoklesa z Syrakuz?

Można żyć beztrosko, korzystając z dobrodziejstw swojej pozycji, ale trudno być szczęśliwym w obliczu zagrożenia. Poczucie niezadowolenia z własnego życia, niesprawiedliwości i krzywdy również nie dają szczęścia.

Ale poczucie zadowolenia można uzyskać za pomocą słów wyrażających określone przekonania. Semantyka i fakt, że słowa trafiają głęboko mogą spowodować nadzwyczajną korzyść, chociaż mogą też wyrządzić ogromną szkodę.

Przekonania o sobie, innych, świecie i tym, co dzieje się ze mną w chorobie stanowią moje mechanizmy obronne. Każdy je ma. Są bardzo ważne, chociażby dlatego, że mogą działać na moją korzyść. Myśląc pozytywnie, nawet mijając się z faktami, dają mi czas, który jest niezbędny, aby do mojej świadomości, ale i do świadomości moich bliskich mogły dotrzeć istotne informacje o tym, co się ze mną teraz dzieje. Dla mnie jest to trudne, wiec dla innych też tak może być. 

Moje ulubione mechanizmy to zaprzeczenie i wypieranie choroby, no i wyśmiewanie jej. Aktywnie i z nieukrywaną satysfakcją neguję rozmiar zagrożenia: „to nie może być to, objawy są adekwatne do wieku biologicznego, to zwyczajne zmęczenie, na pewno doszło do pomyłki”.

Takie myślenie i odsuwanie uciążliwych przeżyć emocjonalnych zapewnia mi uzyskanie pewnego dystansu wobec faktów. Co więcej, daje czas i przestrzeń do zdobycia większej wiedzy na temat choroby:

·         Jaki może być jej przebieg?

·         Na czym polega leczenie i jakie są rodzaje terapii?

·         Jakie są możliwe skutki uboczne leczenia?

·         Na jakie ograniczenia powinnam się przygotować?

·         Jakie są rokowania?

Ja ciągle jestem na początku drogi. Mam diagnozę, wdrożony plan leczenia i informacje o możliwych skutkach niepożądanych. Początkowy zalew nieprzyjemnymi emocjami zamieniam na ciekawość choroby i okazywanie wdzięczności wszystkim, którzy dają mi wsparcie. Jest też we mnie wiele niepewności, co do skutków terapii. Skoro mówię, że czuję się dobrze, a nawet bardzo dobrze, biorąc pod uwagę diagnozę, czemu ten koński włos wydaje się taki cienki? Chyba potrzebuję jakiegoś nowego zajęcia.