wtorek, 26 października 2021

 

ONKOAKCEPTACJA

Trzeba zaakceptować zmiany. Zwłaszcza tę, że Zdrowie gdzieś sobie poszło, a Choroba  umościła się i wydaje się, że jest  nie do ruszenia. Tak to na razie wygląda.

Wdrażam plan działania i przede wszystkim zbieram i konfekcjonuję informacje. 

To mi jest potrzebne do zamieniania onkolęków w działanie i nadzieję. Co więcej, swój nadmiar odpowiedzialności za innych przerabiam na prawo każdego człowieka - staję się pełnoprawnym i profesjonalnym podmiotem w systemie ochrony zdrowia.

Dziś wybrałam się na codzienną aktywność do pobliskiego lasu, by za pomocą aplikacji MS Teams wziąć udział w VI edycji konferencji zorganizowanej przez Uniwersytet Jagielloński i Towarzystwo Przyjaciół Chorych „Hospicjum im. św. Łazarza” w Krakowie.


Tematy smutne ale bardzo ważne - problem odchodzenia w samotności i izolacji, który zrodził się jeszcze przed pandemią. Warto się tym zająć, bo ...



ważne jest, jak człowiek przeżywa cierpienie, ale jeszcze ważniejsze jest to, z kim je przeżywa.


piątek, 22 października 2021

 

Świadomość ONKOPACJENTA

Czasem czuję się jak w mojej dawnej szkole. Każdy nauczyciel uważał swój przedmiot za najważniejszy. W leczeniu onkologicznym potrzebna jest świadoma zgoda pacjenta. Ale jak mam świadomie zdecydować się na napromienianie, kiedy od innego specjalisty słyszę immunoterapia działa na wszystkie komórki w moim ciele, również na te w mózgu. Loża po kraniotomii. To jest cel.

Podczas zabiegu nie widać gołym okiem efektów napromieniania, a pacjent nic nie czuje, poza niewygodą spowodowaną unieruchomieniem. Jest ono konieczne, aby wyeliminować jakiekolwiek ruchy pacjenta – także te mimowolne. Unieruchomienie pacjenta odbywa się za najczęściej za pomocą specjalnej maski. Jest to ukształtowana na ciepło siatka, która po stwardnieniu przylega ściśle do określonej części ciała pacjenta. Jest ona zakładana tuż przed zabiegiem i przyśrubowywana do podestu, na którym spoczywa chory.

Jadę do Modelarni.

Z uwagi na wysokie ryzyko wznowy miejscowej, pooperacyjna radioterapia powinna być rozważana u chorych po resekcji czerniaka do mózgowia, w szczególności, gdy występują czynniki ryzyka nawrotu – cytat z książki




Czerniak 2
pod redakcją naukową prof. dr hab. n. med. Piotra Rutkowskiego w rozdziale Wyspecjalizowane leczenie przerzutów czerniaka do mózgowia – autorstwa lekarzy:Mateusz Spałek, Aneta Borkowska, Hanna Koseła-Paterczyk.

więcej o radioterapii onkologicznej: https://www.zwrotnikraka.pl/na-czym-polega-radioterapia/

czwartek, 14 października 2021


Podróż do ONKOŚWIATA

Kocham podróże. Uwielbiam latać. Szczególnie na ostatnich siedzeniach tuż przy ogonie samolotu. Wtedy czuje się nieprawdopodobną moc i jest wspaniały widok z okna. Podobnych przeżyć dostarczają mi piesze wędrówki, zwłaszcza te z plecakiem. Kiedy wybieram się w drogę, to tak jakbym przenosiła się w inny świat, w którym wszystko jest możliwe. Podróże dają wolność, przestrzeń, swobodę.

Choroba mocno pokrzyżowała moje plany. Niby dała mi spokój i ciszę, ale też wzmocniła moją odpowiedzialność za innych. Są takie chwile, że chce mi się wyć, uciec gdzieś daleko, nie odbierać telefonów. Sama zbudowałam sobie pułapkę, z której powoli się uwalniam. Momentami tak bardzo martwię się o bliskich i innych ludzi, że moje sprawy stają się nieistotne. Nie chcę ich martwić. 

Należę do pokolenia, które bardzo szybko się usamodzielniło. Wzrastałam w rodzinie, w której ważne było uczenie się odpowiedzialności za siebie, za rodzeństwo, za ciszę, kiedy rodzice po pracy odpoczywali. 

Obecnie moje pokolenie nazywane jest sandwich generation, bo mimo, że jeszcze jesteśmy aktywni zawodowo, to dbamy o starszych rodziców i angażujemy się w pomaganie dorosłym dzieciom. Jednym zdaniem pomagamy wielopokoleniowej rodzinie. Ciągle mamy poczucie braku czasu i ciężar odpowiedzialności za wszystko i wszystkich. Nieustannie ktoś czegoś od nas chce, jesteśmy wiecznie zabiegani w sprawach innych, bo dzieci, bo starzy rodzice, bo pojawiły się wnuki, bo sąsiadka, koleżanka, przyjaciółka. To nienormalne, że zapominamy o sobie, o swoich potrzebach, planach i marzeniach, odkładając je na później, ale tak się dzieje. W końcu dopada nas frustracja, czujemy złość i lęk związany z przeświadczeniem, że nic dobrego już nie może nas spotkać. 

Miało być tak pięknie, a pojawiła się choroba. Pierwsza myśl jest straszna, bo wpadłam w stereotypową pułapkę. Ale choroba to nie wyrok, dociera to do mnie w końcu.

Zajmują mnie normalne egzystencjalne dylematy, na które nałożyła się choroba. Pojawił się też nowy cel – poznać to, co dotychczas było nieznane. Skupić się na sobie, swoim zdrowiu. Przyjąć pomoc od przyjaciół, koleżanek, znajomych, no i przede wszystkim od bliskich. Wybieram się więc codziennie w podróż do ONKOŚWIATA i oswajam się z obcobrzmiącymi słowami. 

To nie jest łatwa podróż, ale szalenie inspirująca. I mam swój cel. Zdrowieć i pomagać innym. Uczęszczam do Szkoły Onkowolontariatu, którą zorganizowała #Fundacja DOBRZE, ŻE JESTEŚ. Jakoś trzeba zagospodarować tę odpowiedzialność, którą noszę w sobie przez lata. Wyzdrowieję i podam dalej otuchę i nadzieję. Jak mawia moja znajoma psycholożka Nadzieja umiera ostatnia i nigdy Cię nie opuści.


sobota, 9 października 2021

 

OBIEŻYORGANIZM

Jesteś moją tkanką. Rośniesz w sposób niekontrolowany. Rozpychasz się. Wżerasz się w

otoczenie i niszczysz zdrowe tkanki. Masz też zamiłowanie do podróży. Odizolowujesz się i z nurtem płynów ustrojowych przemieszczasz się, szukając miejsca na osiedlenie, jak jakiś obieżyorganizm.

Mam więc w sobie Zdrowie i Chorobę.

Nie wiem, kiedy zaczęła się karcynogeneza, czyli proces, w którym komórka, moja komórka, zaczęła przekształcać się w komórkę nowotworową. Eksperci uważają, że czas od momentu inicjacji procesu nowotworowego, do czasu zauważenia albo zdiagnozowania nowotworu w organizmie, trwa od kilkunastu do kilkudziesięciu lat. Na początku jakiś kancerogen, np. zawarty w dymie papierosa, uszkadza DNA komórki – a ta, dalej się dzieli, przekazując mutację dalej.

Dopóki moje Zdrowie było pełniejsze i prawidłowo działał mój system immunologiczny, sprawne mechanizmy obronne próbowały niszczyć zmutowane komórki. W każdej komórce, każdego dnia dochodzi do nawet miliona uszkodzeń w strukturze DNA. Większość z nich zostaje naprawiona. System detoksykacji usuwa kancerogeny, system naprawy np. białka inicjuje odpowiednie procesy  i prawidłowe DNA może być przekazywane dalej. Na którymś etapie procesu nowotworowego komórki uszkodzone nie podlegają już procesom naprawczym. Zdrowie słabnie. Komórki nowotworowe przestają być rozpoznawane przez układ immunologiczny – uciekają spod kontroli.

Proces nowotworowy cichutko się toczy. Zdrowe komórki są zaprogramowane do określonej liczby podziałów, a potem umierają, następuje ich samozniszczenie i są wydalane z organizmu. Zaprogramowana śmierć – apoptoza – nie dotyczy chorych komórek, bo wybiły się na samosterowność. 

Chore komórki uzyskują zdolność do odseparowania się i oddalania od miejsca w którym powstały. Obieżyorganizmy. Mogą krążyć i osiedlać się w innym miejscu w innej tkance. Trwa ekspansja. Układ immunologiczny jest mocno przeciążony. Chore komórki potrafią pobudzać układ krwionośny do namnażania naczyń krwionośnych. Naczynia krwionośne nie mają prawidłowej budowy, ale spełniają swoją rolę – jest ich tak duża sieć, że odżywiają nowego osiedleńca. Jeden centymetr guza zbudowany z około miliona komórek powstaje około pięciu lat, ale jego podwojenie może nastąpić już po pół roku. To idzie jak lawina. Zdrowie słabnie, Choroba się panoszy. 

Każdy organizm posiada jeszcze jeden mechanizm obronny - system rozpoznawania wroga przez Komórki NK „naturalni zabójcy”. Krążą jak fagocyty, które zbierają śmieci z organizmu, i nie są wyspecjalizowane do niszczenia konkretnego wroga. Rozpoznają komórki, w których identyfikują obce białko i niszczą je. Być może wspomagając nasze Zdrowie odpowiednią dietą moglibyśmy zwiększyć liczbę NK, np. pijąc koktajle zawierające jagody. Dieta powinna też służyć Zdrowiu, by wzmacniać układ odpornościowy. Czynię to każdego dnia, bo wiem, że Choroba odejdzie i wróci do mnie moje Zdrowie.

Na szczęście na polu naukowym wciąż nowe osiągnięcia, z których mogą korzystać pacjenci: https://www.youtube.com/watch?v=LLRDSqjLuQI

obrazki pochodzą:

1) ze strony Wyborcza.pl i dotyczą artykułu "Uwaga na czerniaka - Sławomir Zagórski, Chicago 7 czerwca 2011 - Komórka czerniaka pod mikroskopem elektronowym;

2) https://kopalniawiedzy.pl/czerniak-nowotwor-antybiotyki-mitochondria,34039






piątek, 8 października 2021

 

Obojętność czy działanie? Ty wybierasz.

 

Jest taka maksyma BÓJ SIĘ MILCZENIA OBOJĘTNYCH LUDZI. Konsekwencje bezczynności wspaniale obrazuje przypowieść o myszy.

Pewnego dnia mysz zauważyła, że właściciel farmy zastawił pułapkę na myszy. Opowiedziała o tym kurczakowi, owcy i krowie. Ale wszyscy odpowiedzieli:

"Pułapka na myszy to twój problem, to nie ma z nami nic wspólnego!"

Nieco później wąż wpadł w pułapkę na myszy - i ugryzł żonę rolnika. Próbując ją wyleczyć, zrobili rosół dla jego żony. Następnie zabili owce, aby nakarmić wszystkich, którzy przyszli odwiedzić chorą kobietę. i wreszcie zabili krowę, aby odpowiednio nakarmić gości na pogrzebie.

I przez cały ten czas mysz obserwowała, co się dzieje przez dziurę w ścianie i myślała o rzeczach, które z nikim nie mają nic wspólnego.


Obojętność pewnie usprawiedliwia nie podejmowanie działania, nie angażowanie się, ale ta metoda wcale nie chroni obojętnych. Co najwyżej zapewnia im chwilowy i pozorny spokój.

W ostatnich dniach doświadczyłam wielu przykładów działań i gestów osób, które nie pozostały obojętne wobec moich niepokojów, wątpliwości i lęków, za co bezustannie dziękuję. Bardzo mi pomogły w odnalezieniu ścieżki do zdrowienia.

Przypowieść zobaczyłam na stronie: https://www.facebook.com/psychoterapiazdunskawola?ref=py_c


wtorek, 5 października 2021

 Moje onkolęki



Straszy mnie.
Czwarta doba po wlewce. Świąd czaszki, lekka wysypka pod pachami i nowy guz na granicy piersi i tułowia wielkości winogrona. To już nie malutki groszek. Cholera. Pewnie, że się boję, ale nie poddaję się.
Jadę zdjąć szwy po operacji. Poszło sprawnie. Idę do Kliniki, miałam informować o wszystkich zdarzeniach niepokojących:
- świąd głowy,
- wysypka pod pachami,
- ból i trzeszczenie w stawach,
- opuchlizna, ból głowy,
- drętwienie stóp i dłoni,
no i ten guzek.
Miła i bardzo profesjonalna pani dr rozwiewa mój niepokój.
Fałszywy alarm. Byłeś już na wrześniowym TK. Oto racjonalny dowód na to, że napięcie rodzi onkolęki, a te mają wielkie oczy.
Skończyło się na strachu, walnęło mi ciśnienie i mam stan podgorączkowy. Na szczęście w NIO mnóstwo profesjonalnych lekarzy, pielęgniarzy jednym zdaniem fantastyczny, choć bardzo zapracowany personel. Akcja natychmiastowa. Ciśnienie już w normie, czekam na wyniki, by zapanować nad pozostałymi parametrami.
Aż mi wstyd. Rada na przyszłość. Strach jest uczuciem uzasadnionym realnym niebezpieczeństwem. Lęk rozbudza nasza wyobraźnia. Zanim pojawią się moje onkolęki spróbuję sprawdzić, co mogłabym zrobić w tej sytuacji, gdybym się nie bała? Co najgorszego może mnie spotkać i się wydarzyć? Moja młoda koleżanka, psycholog Ola Krupska przypomniał mi, że kontakt ze swoją wątpiącą stroną to sygnał, że nie chcę utracić dla siebie tego, co ważne. Jasne, że nie chcę.
I pewne, że nie muszę karmić swoich onkolęków. Dam radę.
Foto i cała profesjonalna wiedza zaczerpnięta ze strony: https://portal.abczdrowie.pl/nowotwor-zlosliwy...