niedziela, 31 stycznia 2016

Na żadnym zegarze nie znajdziesz wskazówek do życia









Człowiek może działać w sposób twórczy i wpływać na swój los. Jak twierdzi charyzmatyczny mistrz duchowy z Indii - Osho - człowiek może nawet obserwować siebie z pewnej odległości.


Samokontrola jest bardzo potrzebna. Mogę kontrolować swoje myśli, emocje i sposób, w jaki się zachowuję. Pomaga mi radzić sobie z pokusami, jakie niesie codzienne życie. Mogę wybrać, czy chcę mieć ciasteczko, czy zjeść ciasteczko.

Czy wylać na szefa swoją frustrację za brak potrzebnych informacji, czy wykonywać swoje zadanie zgodnie z przysłowiem „Tak krawiec kraje, jak mu materii staje”?

Czy złościć się na fachowca za bylejakość, czy zgłosić reklamację?

Czy szamotać się w metrze, czy dla „zdrowotności” przejść dwa przystanki, aż przeminą godziny miejskiego szczytu?


Mogę wybrać, ale do tego potrzebuję jeszcze samoświadomość i samoocenę. Samoświadomość pozwoli nazwać i zrozumieć moje uczucia i preferencje, a samoocena ocenić możliwości. Oby były adekwatne. Mamy przecież naturalną tendencję, by o sobie dobrze myśleć. Możemy zatem opierać samoocenę na swoich własnych przekonaniach i wyobrażeniach, albo na ocenach innych osób. Oczywiście idealnie jest, jeśli uda nam się trafić w samo sedno.


Każdą cechę warto rozpatrywać na kontinuum, gdzie na jednym krańcu występuje niedobór tej cechy, a na przeciwnym nadmiar. Najbardziej pożądana sytuacja występuje, gdy mamy jakiejś cechy "w sam raz" – nie za mało, nie za dużo.


Taka sytuacja, w przypadku cechy: samoocena, gwarantuje dobry kontakt z samym sobą. Oznacza możliwość kontroli nad emocjami, myślami i zachowaniami. 
Możemy nie wdawać się w słowne potyczki, gdy atmosfera staje się gęsta od gniewu, złości i pretensji. 
Mamy lepszą zdolność wyrażania przykrych emocji, w sposób zgodny z ogólnie przyjętymi normami i obyczajami towarzyskimi. 
Rozumiemy, że wiele emocji wynika z naszych przekonań, albo z „czytania w myślach” innych ludzi. 
Na pewno znasz to przekonanie, graniczące z pewnością, że konflikt wywołała Ona albo On wywołał, a teraz bezczelnie próbują obciążyć Ciebie winą. Pewnie też wiesz, że w takich chwilach złościsz się lub atakujesz swoje wyobrażenie, pozbawiając się, a przynajmniej odwlekając moment wyjaśnienia sprawy.


Samoakceptacja, samoświadomość i samoocena umożliwiają samorealizację. Wielu ludzi uważa, że samorealizację osiąga się poprzez pracę. Zastanawiam się, jak w miejscu pracy funkcjonowałby człowiek z niedoborem samokontroli albo z nadmierną samokontrolą. A gdyby do tego dołożyć zawyżoną samoocenę? 

Ktoś z zawyżoną samooceną nie przyjmuje żadnej negatywnej oceny dotyczącej siebie. Jednocześnie, by posiadanej oceny nie burzyć, będzie kontynuował działania, nawet jeśli są dla niego przykre, po to by na tę wysoką samoocenę „zasłużyć”. Ta nadmierna wytrwałość w działaniu bierze się z wewnętrznej potrzeby zachowania dobrego mniemania o sobie. I trwa ten stan tak długo, dopóki Człowiek nie podda swojego pojmowania świata, w tym siebie, głębokiej analizie.


Jednym ze sposobów takiej analizy jest przyjrzenie się naszym przekonaniom, na których opieramy swoje wnioskowanie. I tak, dość powszechne myślenie w kategoriach: „Kto nie jest z nami, ten jest przeciw nam” prowadzi do wyboru tylko dwóch opcji, w sytuacji gdy istnieje wiele możliwości. Ludzie widzą świat albo biały albo czarny, w którym spotyka się przyjaciół albo wrogów, czyniących dobro albo zło. O sobie ludzie myślą, że jeśli nie osiągnęli sukcesu, to są przegrani.


Są tacy, którzy przecząc istnieniu wróżb i możliwości przepowiadania przyszłości, sami wcielają się w rolę szarlatanów i twierdzą, że „dobrze wiedzą, co będzie”. Sztandarowym przykładem jest przekonanie „nie uda mi się”, „nie warto tego robić”. A przecież, fakty to są zdarzenia z przeszłości albo to, co teraz się dzieje. To, co zdarzy się w przyszłości nie jest faktem, co najwyżej wyobrażeniem.


Gdy czujemy się zagrożeni, a konkretnie, gdy nasze ego jest zagrożone, włączają się mechanizmy obronne. Tak może dziać się, gdy słyszymy sądy innych o nas. Jest to zrozumiałe, zwłaszcza, gdy opinia ma charakter krytyki. Może być nam przykro, gdy słyszymy negatywne oceny. Jeśli jednak całkowicie zamykamy się na informacje zwrotne od innych osób, szczególnie te krytyczne, tracimy szansę dowiedzenia się czegoś wartościowego o sobie.



Warto zatem uczyć się, jak reagować na lekceważenie, ironię, krytykę, złośliwości i uszczypliwości, aby pomóc innym wyrazić o nas opinię, w sposób, który będzie również dla nas "do przyjęcia". To właśnie informacje na nasz temat budują naszą świadomość siebie. Dzięki niej możemy budować adekwatne poczucie własnej wartości.


„W dużej mierze możesz sam sobie pomóc, jeśli taki będzie Twój wybór, jeśli będziesz nad tym pracował …”  - Albert Ellis


niedziela, 24 stycznia 2016

Ryzyko doświadczania




Wiedzę łatwo można zdobyć. Doświadczenie zdobywa się przez wprowadzanie wiedzy w życie, czyli działanie, a to wiąże się z ryzykiem. I o to „ryzyko” właśnie mi chodzi.

Jeśli wybierasz bezpieczeństwo zamiast ryzyka, pomyśl – być może zachęcasz strach, by kierował Twoim życiem? Może ze strachu przed porażką nie podejmujesz działań, nie zdobywasz doświadczenia, nie osiągasz sukcesów? Strach może wynikać z obawy przed odrzuceniem. Oczywiście masz mnóstwo usprawiedliwień na temat podejmowanych zachowań, z których wynika, że to Twój racjonalny wybór ….OK!

W poradnikach rozwoju osobistego wiele miejsca poświęca się "równowadze". Równowaga jest potrzebna przede wszystkim, aby zadbać o siebie. Tylko jak sobie radzić z tymi wszystkimi, często sprzecznymi wymaganiami, jakie niesie codzienne życie?

Jeśli wybieram częściej takie działania, które zapewniają mi bezpieczeństwo i nie wchodzę na obszary nieznane, żeby ustrzec się przed wyimaginowaną porażką, to później popadam w coraz większą frustrację, widząc jak dookoła inni „korzystają z nowinek technologicznych”, gadżetów – posługują się płynnie fonami, jeżdżą wypasionymi samochodami, poznają inne kultury, spędzając urlopy w dalekich krajach itd. Czy rośnie moje poczucie bezpieczeństwa, gdy inni dookoła znają na pamięć nazwy ziół, preparatów, suplementy i inne specyfiki, które mają gwarantować lepszą jakość życia? Czy o taką równowagę chodzi?

No nie. Dlatego „równowagę” traktuję jako kryterium. Kryterium pomiędzy tym, co muszę, a tym czego chcę. Muszę to, co stanowi podstawowe potrzeby życiowe: oddychać, jeść, pić, wypróżniać się, ogrzewać i spać. Cała reszta to „chcę”. I nie chodzi o wybór pod presją: „chcę, bo inni mają”, tylko o mój własny wybór „chcę”, oparty na moich potrzebach, moich własnych standardach, moich wartościach. Każdy ma swoje.

Optymalny wybór charakteryzuje się dystansem do wszystkiego, co mnie dotyczy, do wszystkich obszarów mojego życia. Akceptuję, że coś może mi się nie udać, coś zrobię całkiem przeciętnie, innym razem coś wykonam świetnie. Ktoś mnie popiera? Ktoś jest przeciwko? – super. Można to przedyskutować, poszerzyć świadomość. Żadnego obszaru mojego życia nie traktuję tak, jak byłby oddzielnym bytem. Dlatego, jeśli nie wyjdzie mi w pracy, nie wpłynie to na poczucie mojej wartości. Jeśli pozwalam sobie pracować nad jakimś projektem 24 godziny na dobę, to nadużywam siebie. Straciłam równowagę między „chcę” i „muszę”. Przypomnę, co ustaliliśmy -
muszę oddychać, jeść, pić, wypróżniać się, ogrzewać i spać. 

Nie staraj się udowodnić wszystkim swojej wartości, bo wielu ludzi to ignoranci. Ich nie obchodzi kim jesteś, co robisz, ile masz pieniędzy. Ludzie oceniają Cię według swoich reguł. Każdy z nas ma reguły. A skoro istnieją reguły – to na pewno kiedyś  któraś zostanie złamana. Co ważne, każdy człowiek uważa, że jego reguły są tymi właściwymi.

  

Każdy zmierza w jakimś kierunku. Dokonuje wyboru: ryzyko lub bezpieczeństwo. Jeśli chcemy się do kogoś w podróży dołączyć, warto się upewnić, czy zmierzamy w tę samą stronę. Nieważne, w którą stronę pójdziesz – zawsze do czegoś się przybliżasz i od czegoś oddalasz. Zawsze to, co robisz będzie komuś na rękę, a komuś nie. Zawsze ktoś będzie za i ktoś przeciw. 

Kiedyś przeczytałam gdzieś, że ludzi można podzielić na tych, którzy są nam potrzebni, tych, którym jesteśmy potrzebni i na przyjaciół. Jeśli mamy wspólny cel, jest nam do siebie bliżej. Dążymy do tego samego i chcemy tego samego. Stajemy u swojego boku we wspólnym interesie - jak drużyna sportowców grających do tej samej bramki. Choć i mistrzom zdarza się zdobycie punktu dla drużyny przeciwnej.

Uświadom sobie, ile wolności zyskujesz, mogąc wybierać według kryterium „równowaga”? Zawsze znajdą się tacy, którzy będą Cię uwielbiać – i tacy, którzy nie będą mogli Cię znieść. Ważne, co Ty myślisz o sobie i czego chcesz. Ile masz sił i środków, by realizować marzenia? Czy pójdziesz swoją drogą, samotnie ... czy znajdziesz te właściwe reguły.




środa, 20 stycznia 2016

Jeśli ufam, pozostawiam swobodę wyboru





Wartość to jest to „coś”, co sprawia, że jakaś rzecz, jakiś kierunek, jakaś sprawa, jakaś osoba nas przyciąga lub odpycha. Czuję pragnienie na myśl o ulubionym smakołyku, ale spożycie kolejnej porcji zamienia pożądanie w odrazę. Wybieram i ponoszę konsekwencje...

Człowiek w toku ewolucji wykształtował w sobie preferencję swobody wyboru i awersji. Obserwując dzieci, łatwo zauważyć, że szarpią się i wyrywają, gdy ktoś lub coś chce je ograniczać. Bo dzieci lubią wolność. Dzięki niej eksplorują świat, ale pozostawione na dłużej bez „ograniczeń” wolą wrócić w „niewolę” opiekunów. Mądrze stawiane dzieciom granice sprawiają, że jako dorośli potrafią korzystać z wolności.

Wolność to ważna wartość egzystencjalna. Człowiek pozbawiony wolności jest jak niewolnik – realizuje czyjeś cele. Jest losu ofiarą. Może być też niewolnikiem jakichś zachowań, najczęściej z serii "nie mogę":

 – „Nie mogę przestać palić. Papieros to mój jedyny przyjaciel”.

Wolność to wybór i wpływ, jaki możesz mieć na zdarzenia, na swój los. Wiąże się z odpowiedzialnością, której często nie chcemy na siebie wziąć:

- „Muszę to robić.” „Nie mam wyboru”.

Tyle tylko, że wybór masz. Pozytywne konsekwencje wyboru cieszą i chętnie się z nimi utożsamiamy. Negatywne sprawiają, że poszukujemy sposobów zmniejszenia naszej odpowiedzialności albo uniknięcia jej:

 – „Co złego to nie ja”.

Wygodniej jest być w sytuacji konieczności: „Muszę wstać”. „Jestem uwięziona w tej pracy”. „Nie mogę się ruszać”. „Muszę się oszczędzać”. „Nie mogę rzucić palenia”. „Muszę być silny”. „Nie mogę odmówić przełożonemu”.

Wzrastając, czy przebywając w środowisku, w którym takie usprawiedliwienia są normą, zaczynamy myśleć, że tak "musi" być, że tak urządzony jest świat.

Dla jednych standardem jest niewola, dla innych wolność. Często nie radzimy sobie z własną wolnością, a i cudza kłuje w oczy. Dlatego różnymi sposobami chcemy tę wolność odebrać lub ograniczyć. Osiągniemy to chociażby poprzez kontrolę, czy brak zaufania.

Skrajna kontrola to sytuacja, w której inni robią tylko to, co ja chcę. Jeśli komuś ufam, pozostawiam mu swobodę wyboru.

Często siebie pozbawiamy wolności kurczowo trzymając się zasad. To te sytuacje, kiedy nie uwzględniasz warunków, kontekstu, osoby, której sprawa dotyczy. Zdarza się wówczas, gdy postępujesz wbrew przeżywanym emocjom, robisz wszystko, byle tylko nie „złamać reguł”.

Wolność ograniczają też nawyki i inne czynności przymusowe. Nie przyznajesz się do nich, bo jesteś mistrzem w wyszukiwaniu sprytnych wykrętów, uzasadnień i usprawiedliwień podtrzymujących złudzenie, że panujesz nad … objadaniem się słodyczami, paleniem papierosów, ilością wypitych trunków, liczbą kupionych książek etc.

Nie jest do końca jasne, czy łatwiej strzec wolności, którą ktoś nam zabiera, czy tej, którą zabieramy sobie sami. Zakusy innych na naszą wolność dostrzegamy, ale czy chcemy jej bronić? Wolność to odpowiedzialność. Przekonanie, że ponosimy odpowiedzialność za swoje zachowanie, że potrafimy je kontrolować, że mamy możliwość podejmowania decyzji i dokonywania wyborów sprawia, że traktujemy innych uczciwie, lojalnie i jesteśmy skłonni do współpracy z nimi.

Jeśli nie wierzysz, że masz wybór, częściej stosujesz małe kłamstewka, snujesz intrygi, bezmyślnie naśladujesz zachowania innych i nie wierzysz, że może być inaczej. Gdy popełnisz błąd nie uruchamiasz swojego sumienia. Nie stosujesz grzecznościowych form: "przepraszam". Osoby kochające wolność wierzą, że mają wybór, są skłonne do refleksji nad swoim zachowaniem i wyciągają wnioski ze swoich błędów. Nie linczują się za ich popełnienie.

Pożądanie czy pokusa mogą być bardzo silne, jednak nie jest tak, że nie mamy kontroli nad swoim zachowaniem. Uczciwiej jest przyznać, że wypaliłam kolejnego papierosa, ponieważ nie znalazłam wystarczających powodów, żeby tego nie robić, niż twierdzić, że nałóg nie podlega mojej kontroli.

Wolność to możliwość podejmowania decyzji. Możesz całkiem sporo, a nawet więcej niż Ci się wydaje. Możesz robić, co chcesz, jeśli nie szkodzi to pośrednio lub bezpośrednio innym. Taka prosta zależność. Ty kierujesz swoim życiem. Wiodąc swoje życie, spotykasz innych ludzi. Oni też mają swoją wolność.

Wielu ludzi żyje w przekonaniu, że „wolność” zapewnia każdemu robienie wszystkiego, co tylko zapragnie, może więc mówić co zechce – w końcu istnieje wolność słowa. Wolno bluźnić, szerzyć nienawiść, snuć intrygi. 


- "Jestem wolny mogę wszystko".

Każdy ma prawo do robienia tego, co chce, ale tylko dopóki nie rani to kogoś innego. Może przedstawiać innym swoje prośby i żądania dotąd, dopóki druga osoba będzie miała prawo odmowy. Istnieją takie sytuacje między ludźmi, kiedy prawa nie są do końca oczywiste, wtedy rozwiązaniem jest przedyskutowanie problemu. 


Wszyscy mogą korzystać z wolności, ale jeśli tego nie robią, dobrowolnie godzą się na odebranie jej sobie. Wolność łączy się z odpowiedzialnością za konsekwencje wyborów. Nawet wówczas, gdy te są nieprzyjemne.

sobota, 9 stycznia 2016

Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić




Żeby nie stracić dnia trzeba się ciężko napracować, a i tak powszechnie wiadomo, że nie na wszystko mamy wpływ. Przepraszam. Z tą powszechnością to przesadziłam – istnieje pełno haseł w stylu:
Możesz wszystko, sukces czeka za rogiem, wystarczy, że się obudzisz i uśmiechniesz do innych a Twoje życie zmieni się”.

Móc "wszystko" mnie nie zadowala, bo znaczy tyle co "nic". Sukcesu nie chcę spotkać, wolę go przeżywać, a niektóre osoby uśmiechające się do mnie chętnie wysłałabym w Kosmos.

Budzik dzwoni – ta myśl brutalnie przebija się przez sen, dając sygnał mojemu JA, by rozpoczęło codzienną „szamotaninę”. Sen nie sen trwa nadal. Automatycznie uporam się z moją fizjologią, higieną i urodą, i dotrę do pracy na czas, tracąc kolejny poranek. A przecież chciałam go zatrzymać … 

Jaki to dzień? Jak chcę go przeżyć? – pytam siebie zaspana. Staram się celebrować każdą chwilę. Witaj Dniu. – Jak dziś wyglądam? zastanawiam się zerkając w lustereczko? I już wiem, co na siebie włożę i jakich perfum użyję. Ma być świeże, miłe w dotyku, ciepłe i odpowiednie do zadań, jakie dziś chcę wykonać. 
Przepraszam. Tym razem przesadziłam z chceniem. Są zadania zlecone przez pracodawców, klientów, partnera, no i te najważniejsze – zesłane przez los, na które nie mam wpływu. Jak pięknie powiedział kiedyś klasyk – nie chcę ale „muszę”. Semantyka jest bardzo ważna. Kiedy myślę, że chcę mam motywację, by po to sięgać, kiedy muszę – rodzi się we mnie bunt. Chcę przeżyć ten dzień, czy muszę?

Jasne, że chcę i chcę, żeby było miło. Czy w pracy może być miło? Żeby było miło, trzeba wiedzieć z kim się pracuje. Nie mogę jednak Ciebie znać, jeśli Ty samego siebie nie znasz. Po czym poznać kogoś, kto siebie nie zna? np. nie będzie udzielać informacji o sobie, nie będzie siebie akceptować w tym, co robi itp. 
A wiesz, że jeśli nie potrafisz się odsłonić, nie możesz być bliski dla nikogo i ceniony za to jaki jesteś? Twoje reakcje to nie fakty, ale uczucia. Otwartość to dzielenie się uczuciami. Możesz okazywać innym to, co jest dla Ciebie ważne: co czujesz, jak reagujesz, jak widzisz jakiś problem? Możesz pokazać też innym, że interesujesz się tym, co oni czują, myślą, jak reagują na jakiś problem?

Otwartość jest postawą Człowieka, która pozwala budować relację z innym Człowiekiem. Przepraszam. Znów przesadziłam. Obok otwartości ważne są inne postawy: szczerość, pozytywne nastawienie, równość, ufność, ekspresja, gotowość do współodczuwania itp. Relacje mogą być postrzegane jako wymiana korzyści i kosztów. Korzyści to wszystkie te rzeczy, które się lubi i pożąda. Koszty to wszystko to, czego chcemy uniknąć i jest dla nas nieprzyjemne. Ludzie potrzebują relacji, bo relacje zaspakajają ich potrzeby. Niezaspokojone potrzeby w sferze zawodowej wpływają na te ze sfery osobistej i odwrotnie. A tu już dzień dobiega końca.

Trudno mówić o tym, jak nie stracić dnia, bez poznania siebie, tego, co jest dla nas ważne, w czym jesteśmy dobrzy, a jakie obszary wymagają jeszcze wsparcia? Jesteśmy na początku 2016 roku. Za nami całe mnóstwo doświadczeń, dobrych lub złych, przyjemnych, nieprzyjemnych, pasjonujących lub nudnych. 
Przypomnij sobie ten moment,
jakieś przyjemne doświadczenie,
w którym odczuwałaś ... odczuwałeś przyjemność.
Co robiłaś ... robiłeś,
jak to się zaczęło,
jak potoczyło,
jak zakończyło? ...
Nikt nigdy nie będzie miał dość czasu, aby zrobić wszystko, wszystko dla wszystkich, wszystko dla siebie, wszystko dobrze, itp. Gdy jednak nauczymy się zauważać swoje reakcje, rozpoznawać swoje potrzeby i je świadomie zaspakajać, z pewnością nie uda nam się zatrzymać dnia, ale zmniejszy się poczucie upływu czasu. Witaj Dniu. To jest trudne, ale możliwe.




Fotka skradziona ze strony: https://pl.semstorm.com/blog/jak-szybko-zwiekszyc-szanse-na-skuteczne-seo

sobota, 2 stycznia 2016

milcząca zgoda znaczy coś innego niż zmowa milczenia






Milcząca większość Milcząca zgoda Milczące przyzwolenie Milcząco Milczący współudział Milczeć Milczeć jak głaz Milczeć jak grób Milczeć jak kamień Milczenie owiec W białych rękawiczkach Zmowa milczenia - po prostu ZŁO.

Dlaczego nie reagujesz?
  • Bo się nie opłaca
  • Przyjdą się zemścić
  • Niech inni się tym zajmą, to nie moja sprawa


Od kilku lat stoi na półce w mojej bibliotece nieprzeczytana książka Zimbardo „Efekt Lucyfera”. Ci którzy znają mnie osobiście, wiedzą, że to rzadkość. Zwykle żadnej książce nie przepuszczę, ta jednak jakoś nie mogła dopasować się do mnie objętością, tematyką, czcionką. I nagle się stało. Otworzyłam i zaczęłam czytać, jak zwykle, od końca, a tam - Treningi stawiana oporu manipulacjom.


(...) poprzysiągłem sobie, że będę używał wszelkich posiadanych zdolności, aby czynić dobro i przeciwdziałać złu, wspierać to, co w ludziach najlepsze, pracować w celu uwolnienia ich z więzień, które sobie sami stworzyli, oraz w celu zwalczania systemów, które niszczą nadzieje na ludzkie szczęście i sprawiedliwość.
Zimbardo F., Efekt Lucyfera. Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło?



Profesor Philips Zimbardo bada i opisuje ludzkie zachowania, w tym brutalną ich naturę, poczynając od słynnego stanfordzkiego eksperymentu, poprzez wieloletnie badania prowadzone również w trakcie działań wojennych. Obserwował destrukcyjny wpływ władzy, siły i dominacji. Jak to możliwe, że człowiek jest zdolny do odbierania innym ludziom człowieczeństwa „pozbawiając nas tego, co my ludzie cenimy najbardziej: opiekuńczości, życzliwości, współdziałania i miłości”. Udowodnił, że zwyczajni, inteligentni, sympatyczni ludzie potrafią zachowywać się brutalnie, gdy mają władzę nad innymi.

Czy możliwe jest zatem pielęgnowanie umiejętności społecznych nabytych przez ludzkość na przestrzeni wielu wieków? Jak zadbać, by zło tego świata nie pozbawiło nas najlepszych aspektów naszego człowieczeństwa - empatii, troski, ludzkiego dotyku, przyjemności zmysłowych, związków międzyludzkich?

Dążymy do sukcesu. Usiłujemy dostosować się do wymagań nowoczesnego świata. Dobrze byłoby mieć mocną psychikę, zdolność działania ze spokojem i pewnością siebie. Psychologowie od dawna wierzą w siłę, dzięki której podnosimy się po porażce, patrzymy z optymizmem w przyszłość i odpieramy krytykę. Taka siła pozwala wzmacniać psychikę, pokonywać życiowe kryzysy i radzić sobie ze stresem.

Odporność według Zimbardo można osiągnąć poprzez rozwijanie trzech obszarów: samoświadomości (self-awareness), wrażliwości sytuacyjnej (situational sensitiwity) oraz sprytu (street smart).

Można nad nimi pracować. To co proponuje Profesor, brzmi zachęcająco, ale jest cholernie trudne. Po pierwsze ilu ludzi chce uznać słuszność maksymy, że błądzić jest rzeczą ludzką i przyznaje się do błędu - najpierw przed, sobą a potem przed innymi? Ilu włącza myślenie, daje sobie czas na refleksje i stosuje wobec siebie krytycyzm? Ilu przejmuje odpowiedzialność za swoje decyzje i działania? Często, jak zwierzęta stadne – przejmujemy wartości i rytuały, jakie widzimy wokół. Bezrefleksyjnie. Bezmyślnie.
 
Odpowiedzialność wymaga wiedzy. Odpowiedzialny jest ten, kto wie, co czyni, i wie dlaczego? Profesor podkreśla jak ważna jest tożsamość i zaleca, by nie tylko podkreślać swoją indywidualność i niepowtarzalność, ale jeszcze podejmować działania, aby inni również czuli się wyjątkowi. 
 
Zgadzam się. Takie działania umożliwiają współpracę, pozwalają nabywać umiejętności społeczne i realizować różnorodne zadania. Poznając innych, eliminujemy anonimowość, czyli warunki sprzyjające dehumanizacji. Budujemy warunki dla dobrych relacji, otwartości, w której ludzie czują się wyjątkowi, wzrasta ich poczucie własnej wartości, mogą wymieniać się doświadczeniami, wiedzą i umiejętnościami. 
 
Do budowania potrzebujemy narzędzi, które pozwolą nie tylko nam się rozwijać, ale zapewnią rozwój innym. Pomocny byłby tu szacunek, ale czy wszyscy mamy wiedzę o tym, że szacunek różni się od posłuszeństwa? Czasem uważamy, że szacunek należy się komuś, kto ma władzę. Szanujmy osoby, sprawujące władzę i doceniajmy, podziwiajmy je ze względu na ich kwalifikacje, mądrość, doświadczenie, sędziwy wiek. 
 
Nie dajmy się omamić pseudoprzywódcom, fałszywym prorokom, oszustom, specom od autoreklamy, których nie należy słuchać, tylko poddać ich zachowania krytycznej ocenie. Niektórzy „kochają” autorytety. Dlaczego? Posłuszeństwo autorytetowi zwalnia z podejmowania decyzji i brania odpowiedzialności za swoje czyny. To oczywiście nie jest prawda. W historii można znaleźć opisy wielu ofiar tego mitu.

Nawet najwięksi indywidualiści nie są w stanie przeżyć bez przynależności do jakiejś grupy. Grupa jest wdzięczna - za poczucie przynależności wywiera na nas naciski. Chce np. żebyśmy byli tacy sami jak reszta, żebyśmy poświęcili naszą indywidualność, moralność dla dobra ogółu. Tylko czy ogół ma takie same priorytety? 

Grupa pomaga nam osiągnąć ważne cele, których sami nie moglibyśmy osiągnąć. Ważne jest, abyśmy nie zatracili siebie i w porę odrzucili normy grupy, kiedy nie chcemy się do nich dalej stosować. Czasem po prostu trzeba zmienić grupę. Wyżej ceniąc swoje zdrowie, swój spokój wewnętrzny, kiedy dostrzegamy różnicę norm według których postępujemy i tych obowiązujących w "naszej" grupie, podejmujemy decyzję o odejściu. Zostając realizujemy plany innych. Proste.

Każdy człowiek czegoś pragnie bardziej. Biznes jest bogaty w różne oferty. Pseudospecjaliści proponują nam cudowne lekarstwa, unikatowe diety. Sprytni bankierzy oferuję szybki i łatwy zysk. Czy jesteśmy w stanie ochronić się przed manipulacjami. Czy zawsze wybierzemy wystarczającą odpowiedzialność za nasze emocje, myśli i wybory? 

W końcu - nie musimy ciągle gonić króliczka. Wystarczy przyjąć, że możemy pozostać takimi jakimi jesteśmy, że nie musimy się zmieniać, gonić, dopasowywać. Możemy zostać z tym co mamy. W sumie inni też mogą pozostać takimi jakimi są. Koniec z krytyką. Spójrzmy przychylnym okiem na siebie i innych – może można się dogadać? 

Ważny jest czas i perspektywa czasowa. Czas został wymyślony przez ludzi, by zracjonalizować rzeczywistość, by zrozumieć „związki przyczynowo-skutkowe”. Człowiek ma świadomość upływu czasu, rozróżnia przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Ma świadomość, że zachowania obecne lub przeszłe mają wpływ na przyszłość. Zobowiązania zaciągnięte w przeszłości będzie trzeba spłacić. 

Będziemy postępować uczciwie i moralnie i nie stracimy sensu życia, jeśli nie wyrzekniemy się naszych korzeni, naszych przekonań, nie stracimy z oczu przyszłości, jednocześnie nie ulegniemy strachowi i naciskom społecznym.

Jedną z zasad na które zwraca uwagę Profesor jest to, aby nie poświęcać swobód osobistych ani obywatelskich w zamian za złudzenia bezpieczeństwa, ponieważ te wyrzeczenia są realne i natychmiastowe a obiecywane bezpieczeństwo jest odległą iluzją. Ta zasada dotyczy wszystkich umów. Człowiek wtrącony w poczucie braku bezpieczeństwa i uczucie samotności - jedne z najsilniejszych lęków, pragnie uwolnić się bez względu na cenę. Wówczas łatwo ulega wpływom społecznym, które mają na celu skłonić go do działania często sprzecznego z własnym interesem. Błędnie uznaje, że pewne zachowania są czynione dla jego dobra i dobra innych. Każdy ma prawo do sprzeciwu wobec niesprawiedliwego systemu.

Opór człowieka w połączeniu z oporem innych ludzi o takim samym sposobie myślenia i takiej samej determinacji zdolne są do obalenia systemów – klik, sekt, bractw, korporacji, dysfunkcyjnych rodzin, a nawet systemów totalitarnych. Opór może polegać na fizycznym usunięciu się z sytuacji totalnej, na przeciwstawieniu się mentalności grupowego myślenia, na uzyskaniu pomocy od innych autorytetów, doradców. Należy pamiętać, że systemy mają ogromną zdolność opierania się zmianom i wytrzymywania nawet słusznych ataków. Indywidualny heroizm jest najskuteczniejszy gdy skłania innych, by przyłączyli się do wspólnej sprawy.

Ogólnym zaleceniem w Treningu stawiana oporu manipulacjom, proponowanym przez Zimbardo jest:
unikaj grzechów korupcji i drobnych wykroczeń, takich jak oszukiwanie, kłamstwa, plotkowanie, rozpowszechnianie pogłosek, śmianie się z rasistowskich lub seksistowskich dowcipów, dokuczanie innym i znęcanie się nad słabszymi. Poważne złe czyny zawsze zaczynają się od drobnych uczynków, które wydają się błahe. Zło jest śliskim zboczem. Uczynki takie stanowią minifacylitatory dla destrukcyjnych myśli i działań skierowanych przeciwko drugiemu człowiekowi.

I w tym właśnie sensie milcząca zgoda, milczące przyzwolenie, milczący współudział mogą mieć takie same konsekwencje jak zmowa milczenia.