poniedziałek, 30 maja 2016

Widziałeś nie powiedziałeś

foto: Anna Cendrowska





… Za górami, za morzami, w dalekiej krainie czarów, przy kolebce małej księżniczki zebrały się dobre wróżki ze swą królową na czele. I gdy otoczywszy księżniczkę patrzyły na uśpioną twarzyczkę dzieciny, królowa ich rzekła:

— Niechaj każda z was obdarzy ją jakim cennym darem, wedle swej możności i chęci!

Na to pierwsza wróżka, pochylając się nad uśpioną, wypowiedziała następujące słowa:

— Ja daję ci czar piękności i mocą moją sprawię, że kto ujrzy twarz twoją, pomyśli, iż ujrzał cudny kwiat wiosenny.

— Ja — rzekła druga — dam ci oczy przezrocze i głębokie jak toń wodna.

— Ja dam ci powiewną i wysmukłą postać młodej palmy — ozwała się trzecia.

— A ja — mówiła czwarta — dam ci wielki skarb złoty, dotychczas w ziemi ukryty.

Królowa zamyśliła się przez chwilę, po czym, zwróciwszy się do wróżek, tak zaczęła mówić:

— Piękność ludzi i kwiatów więdnie. Urocze oczy gasną wraz z młodością, a i w młodości często zaćmiewają się łzami. Wicher łamie palmy, a wiatr pochyla wysmukłe postacie. Złota kto nie rozdziela między ludźmi, ten budzi ich nienawiść, a kto je rozdzieli, temu pustka zostaje w skrzyni. Przeto nietrwałe są wasze dary.

— Cóż jest trwałego w człowieku i czymże ty ją obdarzysz, o królowo nasza? — pytały wróżki.

A na to królowa:

— Ja jej dam dobroć. Słońce jest wspaniałe i jasne, ale gdyby nie ogrzewało ziemi, byłoby tylko martwo świecącą bryłą. Dobroć serca jest tym, czym ciepło słońca: ona daje życie... Piękność bez dobroci jest jako kwiat bez woni albo jak świątynia bez bóstwa. Oczy mogą podziwiać taką świątynię, ale dusza nie znajdzie w niej ukojenia. Bogactwo bez dobroci jest piastunką samolubstwa. Nawet miłość bez dobroci jest tylko ogniem, który pali i niszczy.

Wiedzcie, że wasze dary mijają, a dobroć trwa; jest ona jak źródło, z którego im więcej wody wyczerpiesz, tym więcej ci jej napłynie. Więc dobroć — to jedyny skarb niewyczerpany.

To rzekłszy królowa wróżek pochyliła się nad śpiącą dzieciną i dotknąwszy rękami jej serca rzekła:

— Bądź dobrą!

Napisał w Bajce Henryk Sienkiewicz.

Karmiona podobnymi przekazami i wzrastając pod wpływem bardziej lub mniej świadomym i etycznym wpływem środowiska też tak mówię sobie i innym. Bądź dobra w znaczeniu sienkiewiczowskim. Bo tu przecież nie chodzi o to, by być dobrym we wszystkim, błyszczeć, wygrywać, posiadać.

Są tacy, którzy zarzucają mi moralizowanie. Cóż, ja domagam się kontemplacji, rozmowy o etyce, o konfliktach wartości, o wyborach między dobrem i złem. Albo między mniejszym złem.

Amputacja jakiejś części ciała jest złem, jednak mniejszym, niż utrata życia. Kiedy w ciasnej uliczce podejrzanej dzielnicy staję przed wyborem: pieniądze albo życie, rzecz jasna wolę być obrabowana niż zamordowana. Oczywiście, mam prawo stawić bandycie czynny i skuteczny opór. Jeśli jednak nie widać światełka w tunelu, lepiej zachować się tak, żeby bandyta uczynił raczej zło mniejsze.

Codziennie zdarza się sytuacja, kiedy jedna zasada moralna, którą uznaję, znajduje się w kolizji z inną. Życie przynosi takie chwile, w których zastanawiam się, czy lepiej kogoś zranić, czy raczej nie powiedzieć całej prawdy? Czy donieść na kolegę, któremu odebrano prawo jazdy, że nadal jeździ samochodem po alkoholu, czy lojalnie trzymać język za zębami? Czy pogodzić się z tym, że ktoś metodą kopiuj wklej przygotowuje swoje wystąpienia wykorzystując moje, w pocie czoła przygotowane materiały? Czy powiedzieć głośno, że nie zamierzam tego akceptować, czy udawać, że mnie to nie porusza?

Iść do lekarza czy uzdrowiciela? Czy przy zaawansowanej chorobie raczej liczyć na cud, bo NFZ nie refunduje leczenia, czy pokonując wewnętrzny opór i niemoc zorganizować społeczną zbiórkę pieniężną? A może zarobić parę groszy na boku? Zła decyzja spowoduje śmierć, a może tylko skróci życie o kilka lat? Czy powiedzieć koleżance, że lepiej może wpłynąć na jej samopoczucie spotkanie z terapeutą, niż kolejna wizyta w salonie odnowy biologicznej?

Kolega, który prowadzi auto pod wpływem alkoholu, na pozór nic nas nie obchodzi. To jego życie, jego sprawa. Jeśli spowoduje śmierć innych albo swoją, co nam powie nasze sumienie? – Widziałeś, nie powiedziałeś – czy to stawia Cię w sytuacji współwinnych śmierci?

Człowiek to istota rozumna. Intelekt może mu pomóc poznać prawdę. Wolna wola daje wolność. Zazwyczaj czujemy się wolni. Ale kiedy podejmujemy niekorzystne dla nas decyzje wykorzystujemy intelekt do usprawiedliwiania siebie i przekładania odpowiedzialności na innych.

Kiedy się urodziłaś, doświadczałaś głównie swojej fizyczności. Płakałaś, gdy byłaś głodna, zmęczona, kiedy domagałaś się suchej pieluszki, albo ciszy i ciepła. Dziecko nie zajmuje się analizami umysłowymi i dedukcją, ale po prostu komunikuje - tak jak potrafi - to, co dzieje się z jego ciałem. W ciele odczuwa emocje, których nawet nie rozumie. To dopiero opiekunowie uczą budować bliskość, relacje i pomagają nazywać i rozumieć świat i zasady w nim panujące. Wraz z rozwojem coraz bardziej identyfikujemy się ze swoim intelektem – łatwiej przychodzi nam myślenie i racjonalizacja, niż odczuwanie i rozumienie emocji. Szkoda, bo ciało najlepiej mówi o potrzebach, które są niezaspokojone.

Człowiek na przestrzeni lat stworzył normy moralne. A właściwie odkrywał je powoli, bo są one prawem naturalnym. Ziemia nie jest centrum wszechświata, a Człowiek ewoluował podobnie jak wszystkie inne zwierzęta. Imperatyw kategoryczny filozofa Immanuela Kanta brzmi: „Postępuj zawsze według takiej maksymy, abyś mógł zarazem chcieć, by stała się ona podstawą powszechnego prawodawstwa". - Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe - przewija się we wszystkich kulturach i religiach świata. Profesor Władysław Bartoszewski całym swoim życiem dowiódł, że można żyć według maksymy „warto być przyzwoitym", chociaż czasem przychodzi za to płacić wysoką cenę.

Jeśli dostrzegamy wokół siebie samo zło, ciągle musimy wybierać między złem i złem. Możemy nauczyć się, jak analizować takie sytuacje, jak nazywać to, co się dzieje, jak oddzielać fakty od przekonań o nich, jak oddzielać ludzi od problemu, który się pojawia? Jakie mogą być sposoby wyjścia z impasu? Jednym zdaniem – co robić, żeby być przyzwoitym Człowiekiem?

Jeśli mieliśmy pecha i nie zgłębiliśmy takich umiejętności, to i tak zaskoczeni sytuacją działamy nawykowo, automatycznie. Czasem sprawy w swoje ręce bierze Strach, czasem Empatia. Jeśli w rodzinie i w środowisku, w którym przebywamy obecne są zasady moralne, odruchowo zachowujemy się zgodnie z nimi. Kiedy nasze zachowanie wywołuje opór, świadomie i samodzielnie jesteśmy gotowi zanalizowaliśmy sytuację i dokonać samodzielnej oceny co w trawie piszczy.

Nie ma mniejszego zła, niewinnej kradzieży, plotek dla żartu. Każdy z nas jest troszkę inny – żaden Człowiek nie jest białą kartką, którą można dowolnie zapisać, ani bryłką gliny, którą można dowolnie ulepić. Człowiek reaguje odruchowo i te zachowania są efektem wychowania i kultury, w której wzrastał i żyje, albo … jego świadomymi decyzjami, które czynią go takim, jakim jest. Bądź dobrą!

wtorek, 17 maja 2016

Prawdziwy mężczyzna płodzi syna







Przez wiele lat myślałam, że moim marzeniem jest posiadanie syna. Mój tata też chciał mieć syna. Ani ja, ani mój tata nie spełniliśmy swoich marzeń. Dziś myślę, że to nie było marzenie. Nasze myślenie wynikało z pseudopowinności społecznych i ludowych mądrości. 
Prawdziwy mężczyzna sadzi drzewo, buduje dom i płodzi syna.

Zmiana myślenia to brak stałości? Kiedyś bym się martwiła brakiem stałości, bo to właśnie stałość i wierność wartościom, uczuciom, czy planom uważana była za wyznacznik i miara dojrzałości.

Moja osobowość kształtowała się w czasach panowania poglądów patriarchalnych. Dziś bliżej nam do matriarchatu, a kryterium: stałość zastąpiła zmienność jako charakterystyczna cecha dojrzałej tożsamości.

Zmienność to zdolność do podążania za przemianami w świecie i za własnymi pragnieniami. Każdego dnia mamy tysiące ofert i wybór dróg ku nowym celom. Dobrze, jeśli tej zmienności towarzyszy spójność i konsekwencja, bo ta zmienność ma nas rozwijać i sprawiać, że życie jest wciąż inspirujące.

Zdolność do zmiany, zostawiania tego co już nie jest trendy, mobilizuje do aktywności. Szukamy szczęścia, gonimy za wszechstronnym rozwojem, mamy rozległe zainteresowania, zdobywamy wiele umiejętności. Jeśli robimy coś sensownego, wzrasta nasza satysfakcja. To, co przyjemne może być wartościowe a to, co wartościowe, bywa przyjemne. Przyjemność też nie jest stała. Czasem wręcz poświęcamy przyjemność w imię wartości, innym razem odchodzimy od wartości podążając za przyjemnością.

Świat jest zmienny i różnorodny. Jeśli to czujesz, potrafisz też przewidzieć, a nawet wyprzedzić pewne zmiany. Matriarchat i kobiety przywróciły znaczenie intuicji. Intuicyjnie wiesz jak zareagować, by z jednej strony nikogo nie ranić, ale też nikomu nie ulegać. Wiesz jak postąpić, by być w zgodzie ze sobą, ale też zyskać akceptację i aprobatę otoczenia. Czujesz jak realizować własne cele i jednocześnie współdziałać z innymi. Potrafisz przewidywać skutki własnych działań. Intuicyjnie wiesz, jak się bronić w sytuacji zagrożenia. Z łatwością sięgasz do zasobów.

Zgodzisz się ze mną, że w zmiennym, różnorodnym i nie do końca przewidywalnym świecie najbardziej pożądaną cechą jest odporność na frustrację? Sięganie po to, co nieznane, eksplorowanie tego, co wydaje się niemożliwe lub mało prawdopodobne, przekraczanie siebie wymaga ryzyka, które nie zawsze wieńczy sukces. Antidotum na frustrację jest dojrzałość.

Dojrzałość to autonomia w podejmowaniu decyzji, niezależność emocjonalna, posiadanie własnego zdania, umiejętność odmowy, gotowość do wzięcia na siebie odpowiedzialności za popełniony błąd. W końcu, dojrzałość to podążanie własną drogą, w znacznym stopniu niezależną od rodzinnych, społecznych i kulturowych „powinności”. Oczywiście osobista historia życia, wydarzenia rodzinne, społeczne, wzorce kulturowe, chociażby w postaci ludowych przekazów są niezwykle ważne i mogą nas inspirować.

Powszechnie wiadomo, że dojrzałość to nie tylko kwestia biologiczna, czy metrykalna. Każdy z nas odbywa drogę od narodzin do dojrzałości, od symbiozy z drugą osobą do autonomii, niezależnego istnienia. To swoiste odłączenie jest najważniejszym życiowym momentem. Wtedy tworzą się granice i poczucie kontroli nad sobą i światem, rodzi się przekonanie, że to co robię, prowadzi do jakichś zmian. To wówczas pojawia się poczucie więzi z innymi i umiejętność przestrzegania reguł społecznych. Wyzwala się chęć do poszukiwania wyzwań. Zazwyczaj pierwsze wyzwania wynikają z potrzeby pokonania własnych lęków i ciekawości podjęcia nowych działań.

Zgodzisz się ze mną, że sprawiedliwość łączy się z zasadą wzajemności? Zdolność do bycia w relacji z drugim człowiekiem ma ten, kto wie, że dostaje się tyle, ile się daje i, że inni mają własne prawa i mogą się sprzeciwiać. Jeśli się nie zgadzasz, być może sądzisz, że inni ludzie istnieją po to, żeby zaspakajać Twoje potrzeby. Uważasz, że sprawiedliwe jest to, czego Ty chcesz. W relacjach społecznych nie dajesz, a jedynie bierzesz, nie widzisz też żadnych granic pomiędzy tym, co należy do Ciebie, a tym, co jest własnością kogoś innego. Widzisz świat jako czarny i biały, dobry i zły, bo utwierdzasz się w przekonaniu, że jesteś czysty i dobry, a inni są brudni i źli?

Każdy Człowiek może na nowo odczytać historię swojego życia. Może stworzyć nowy sposób spostrzegania i przeżywania siebie i innych ludzi. Gniew jest wrogi i niszczący. Mieści się w nim cała gorycz niespełnionych oczekiwań, a jednocześnie lęk przed ujawnieniem swojej słabości i pragnienia, by być kochanym. Wszyscy mamy prawo do miłości. Jeśli nie masz odwagi na szczerą rozmowę, będziesz próbował egzekwować swoje prawa dokuczając i zadręczając innych.

Spotkałyście kiedyś Czarującego Mężczyznę? Z pozoru łagodny, cichy i wyrozumiały, po bliższym poznaniu okazuje się człowiekiem lękającym się konfliktów. Zaprzecza, że czuje złość, stara się być uprzejmy, żeby za wszelką cenę nie dopuścić do szczerej rozmowy. Często to działania nieświadome. Jeśli świadomie poczujecie, że macie do czynienia z ludźmi, którzy nie znają samych siebie i nie są gotowi do zmian, nie dajcie się wciągnąć w związek. Nieświadomi świetnie manipulują, mamią obietnicami, osłabiają naszą czujność, karmią się naszą energią. Jeśli wyczuwacie to swoją intuicją, czas na zmiany.

Relacje nie są dziełem przypadku. Związki nie rodzą się same z siebie. Wzajemna zależność może być twórcza na jakimś etapie, na innym stanie się źródłem frustracji. Zmienić można siebie, choć wolelibyśmy, by to inni się zmieniali. Zmienność dotyczy rozmów, które stają się bardziej otwarte, szczere w wyrażaniu poglądów, potrzeb i emocji. Zmienność dotyczy wyrażania gniewu - wystarczy oddzielić go od wrogości. Zmienność to rozwój. Dojrzałe, silne osobowości tworzą dobre relacje, stymulując się wzajemnie do nowych wyzwań, wzajemnego rozwoju.

Nie martwię się brakiem stałości. Martwi mnie, że zmienność ma tyle znaczeń.

wtorek, 10 maja 2016

Mój dom, moja łódź, moje wybory ...








Często reagujemy rozdrażnieniem, gdy Ktoś ma tendencję do dominowania i kontrolowania nas. Żeby dobrze z takimi Ktosiami współpracować – przecież nie zawsze mamy wpływ na to z kim pracujemy albo realizujemy jakieś zadania – warto odkryć swoje mocne strony. Wartościowym zasobem mogą być kreatywne pomysły i przekonywanie do nich ludzi. I do tego właśnie potrzebujemy dobrej umiejętności komunikowania się.

Wydawałoby się, że kiedy uzyskujemy dorosłość, perfekcyjnie wykonujemy wszystko to, czego uczyliśmy się od najmłodszych lat, czyli na przykład potrafimy mówić o tym co czujemy, co myślimy na jakiś temat, czego chcemy, czego nam brakuje, co nas satysfakcjonuje, co nas drażni, co chcemy zmienić.

Niestety komunikowanie się to trudny i złożony proces. Ważne jest nie tylko to, o czym się mówi, ale także, jak się mówi. Ludzie do porozumiewania się ze sobą używają całej gamy czynników. Artykułują dźwięki niskie i wysokie, przyjemnie brzmiące albo odrażające, przyjmują postawę obronną lub agresywną, wabią lub odstraszają makijażem, ubiorem a nawet urodą.

Zawsze coś komunikujemy. Brak odpowiedzi czy milczenie również o czymś mówi. Jedni ludzie porozumiewają się bez słów inni mają problem, mimo, że używają różnych argumentów. Czasem Ktoś stara się przypisać nam złe intencje, albo odwrotnie. Powszechne jest też moralizowanie i bagatelizowanie. To dość częsta przypadłość szefów 
„No proszę, przecież mówiłem, że to się nie uda … Zachowuje się pani jak dziecko, a przecież jest pani dorosła, czy muszę pani o tym przypominać? … Z powodu pracy nie ma pani czasu dla męża? Jeśli mąż panią opuści, znajdzie pani innego partnera, przecież tylu mężczyzn dookoła”.

Myśleliście kiedyś o tym, że po stylu komunikowania się można rozpoznać potrzeby? Jeśli Ktoś chce być podziwiany dąży do osiągnięcia popularności i władzy. Koncentruje się przede wszystkim na sobie i oczekuje, że będzie przez wszystkich słuchany. Nie dostrzega swoich rozmówców i nie potrafi ich słuchać. Jeśli masz takiego szefa, nie licz, że dostrzeże i zadba o twoje potrzeby. Co więcej, w Twoim dobrze pojętym interesie unikaj wszystkiego, co podważy samozachwyt szefa i koniecznie dowiedz się więcej na temat możliwości współpracy z narcyzami.

Jeśli Ktoś chce być przede wszystkim lubiany i akceptowany z pewnością będzie za wszelką cenę dążyć do tego, by budować pozytywne relacje z otoczeniem. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie ma w tym nic złego, jeśli jednak Ktoś jest uzależniony od relacji z innymi nie potrafi podejmować samodzielnych, obiektywnych decyzji. Jeśli masz takiego szefa, podtrzymuj dobry, sympatyczny kontakt. Dla szefa ważny jest Twój obiektywizm i kompetencje, których jemu brak.

Ale pewnie masz szczęście i Twój szef to Ktoś, kto polega na sobie i własnych wartościach. W pracy kieruje się własnym kodeksem postępowania, transparentnym dla wszystkich. Nosi w sobie pasję samodoskonalenia, którą zaraża podwładnych. Jest uważny i potrafi słuchać. Nie unika konfliktów, co więcej, uczy jak należy je rozwiązywać. Jego niezależność i lojalność zachwyca i inspiruje. Trzymaj się takiego szefa. Przy nim zyskasz najwięcej, a na pewno dobrą atmosferę pracy.

To jasne, że ambicją Twoją i szefa powinno być przyjazne ułożenie sobie stosunków i relacji z innymi ludźmi, wolnych od zachowań sprzecznych z poczuciem odpowiedzialności. By taki stan osiągnąć, potrzebna jest znajomość własnych potrzeb i oczekiwań i gotowość do rozmowy na ten temat.

Jeśli jesteś pracownikiem, miej świadomość swoich celów. Nie jesteś bezradny wobec Ktosiów, nawet jeśli są szefami. Dysponujesz władzą eksperta, bo posiadasz cenne kompetencje – wykonujesz zadania, zlecane przez szefa, które ten niekoniecznie umiałby wykonać. Posiadasz informacje, którymi możesz się z szefem podzielić lub nie. Jeśli w relacji z szefem pojawia się problem, możesz podjąć wysiłek, aby rozpoznać przyczyny, nazwać je i podjąć decyzję, co robić. Możesz przedstawić swoje wątpliwości i dopytać o konkretne wskazówki.

Może też być tak, że szef inaczej ocenia Twoje zaangażowanie niż Ty sam. Nie docenia Cię, bo widzi błędy, o których nie mówi, czekając, aż sam je zauważysz i wyeliminujesz. W takiej sytuacji zwyczajnie jesteś na straconej pozycji – nie duś w sobie niezadowolenia z powodu braku nagród i pochwał. Nie przypisuj opacznie szefowi nieprzyjaznych intencji. Rozmawiaj, wyjaśniaj, dopytuj, precyzuj, nazywaj. A gdyby co, zawsze możesz zmienić miejsce. Po co tkwić tam, gdzie nie ma satysfakcji? 
Rozpoznaj, nazwij i zdecyduj co zrobić z problemem – to pięćdziesiąt procent sukcesu. Reszta zależy od Ktosiów. I warto sobie uświadomić, że jesteśmy i pozostaniemy jednymi z 7,5 miliarda ludzi na tej planecie. Nie tylko dzielimy z innymi uwagę szefa, czy Ktosia, a świat się wcale nie skończy, gdy kiedyś nas zabraknie. Wcale nie odgrywamy tak istotnej roli, jak byśmy chcieli, w wydarzeniach na świecie …, co nie znaczy, że należy zrezygnować z realizacji potrzeby szacunku i uznania. Każdy z nas jest indywidualnością. Każdy robi to co lubi.

środa, 4 maja 2016

Wrogość to naturalne uczucie w reakcji na krzywdę





Jest całe mnóstwo rodzajów krzywd. Kto ma prawo mówić o krzywdzie? Ofiara, Prześladowca a może Wybawiciel? Są jeszcze bezstronni świadkowie krzywdy. 

Każdy o krzywdzie mówi ze swojej perspektywy. Ofiara cierpi, często żąda zadośćuczynienia. Prześladowca usprawiedliwia swoje czyny. Wybawiciel oferuje altruistyczną pomoc. Świadkowie obserwują – jeśli nie bronią Ofiary, to akceptują zachowanie sprawcy.
Z krzywdą wiąże się cierpienie. Niezasłużone, niesprawiedliwe, niepotrzebne. Krzywda kojarzy się ze zniszczeniem, dezintegracją, destrukcją. Pozostawia po sobie poczucie straty, bólu, samotności. 
Krzywda trwa znacznie dłużej, niż sam akt skrzywdzenia. Jest głębokim naruszeniem integralności Człowieka.
Wrogość to naturalne uczucie w reakcji na krzywdę. Dlaczego zatem wiele religii wskazuje, że warto miłować bliźniego swego, a wobec wrogów praktykować współczucie? Co więcej, religie Wschodu wskazują, by naszych wrogów traktować jak najlepszych duchowych nauczycieli. Dlaczego? Bo daje nam to możliwość rozwijania takich umiejętności jak: tolerancja, cierpliwość i zrozumienie.
W pewnym sensie się zgadzam. Gniew jest naturalną, zdrową i prawdopodobnie konieczną emocją, która pozwala przetrwać. To informacja powstająca w nas wtedy, kiedy w jakiś sposób jesteśmy zagrożeni. Jeśli tę informację zignorujemy, możemy dokonać jakiegoś aktu przemocy lub stłumić gniew. Jest jeszcze trzecie wyjście - możemy wsłuchać się w swój gniew i potraktować go jako coś normalnego, z czym musimy poradzić sobie w taki sposób, który wzbogaci nasze życie.
Czasem traktujemy nasz gniew po macoszemu – ignorujemy go. On nie znika. Pozostaje w postaci napięcia w jakiejś części naszego ciała. 
Jeśli odmawiasz gniewowi należnego mu miejsca, sama wpadasz w pułapkę – Musisz być miła dla wszystkich. Twoje emocje nie liczą się.
Zapewniam, że takie zachowanie na dłuższa metę nie jest możliwe. Wpadniesz we wściekłość w najmniej oczekiwanym momencie i wobec osoby, która na to nie zasługuje – małe dziecko, niewinny żart partnera?
Czy wiesz, że możesz użyć swój gniew, by ujawnić siłę swoich emocji, by komunikować o sile poczucia krzywdy i sile uczuć do drugiej osoby?
Potrzebna jest Ci pewność siebie, która wypływać może z poczucia kontroli jaką masz nad swoimi emocjami. Tolerancja, cierpliwość, zrozumienie, wybaczenie to według nauk Wschodu stany umysłu, które wspierają postawę współczującą. Współczucie osiągniemy jeśli nauczymy się kontrolować i radzić sobie ze szkodliwymi emocjami, jakimi są gniew i zazdrość.
Brak kontroli gniewu prowadzi do trzech rodzajów krzywd: 
  • krzywdy wyrządzone sobie samej, wtedy kiedy nie dbam o siebie, o swoje zdrowie
  • pozwalanie by mnie krzywdzono, kiedy nie stawiam granic innym ludziom
  • krzywdy, które zadaję innym, wtedy kiedy oceniam, krytykuję, plotkuję, grożę, manipuluję.
Innymi słowy krzywda może być zadana słowem, postawą i zachowaniem.
Nasza wrażliwość na krzywdy nam wyrządzone jest znacznie większa niż wrażliwość naszego sumienia na krzywdy, które my wyrządzamy. Często dość łatwo krzywdzimy innych z "czystym sumieniem" i w „imię prawdy”:... Byłem zmuszony kogoś tak potraktować, bo to, czy tamto...
Duża krzywda wywołuje nienawiść. Mała - niechęć, złość, wrogość, agresję, chęć odwetu. Złośliwość za złośliwość, oko za oko, przykrość za przykrość, ząb za ząb i kto kogo... Byle celniej i skuteczniej. Odwet często przekracza krzywdę, rodząc nowe krzywdy. Powstaje błędne koło krzywd i odwetów. Zatem każdy bywa "krzywdzicielem". Nawet w stosunku do zwierząt, bo je trzebi i zjada,  i przyrody, bo starannie ją niszczy. To nieuniknione. Gorycz krzywdy jest nieuchronnie wpisana w nasz Człowieczy, ziemski los.
To jak żyjemy zależy od nas. Czy to, co zrobię lub powiem, skrzywdzi kogoś?  Jak oddzielić krzywdę od Prześladowcy? Jak przebaczyć komuś, kto nas odarł z dobrej opinii, sponiewierał, pozbawił czegoś bardzo ważnego? Z przebaczenia nie uzyskamy żadnej korzyści, ani zadośćuczynienia. To Prześladowca będzie triumfował. Będzie zwycięzcą. Tak jest w sferze intelektu, rozumu, logiki.
Jest jeszcze sfera moralna, sfera emocji i sfera duchowa. Czy zdarzyło Ci się odczuwać, z początku dziwne poczucie spokoju, a potem wręcz siły, gdy wybaczyłeś komuś krzywdę? Cierpienie wycisza się, mija gorycz. Pustka wypełnia się refleksjami, bliskością z innymi ludźmi. Masz świadomość, że jesteś ponad TO. Zwyciężasz siebie samego. 
Uciążliwy, dokuczliwy, irytujący, apatyczny bliźni nie zniknie z powierzchni ziemi. Może nauczyć nas cierpliwości, tolerancji i wybaczania. Jeśli szukamy odwetu stajemy się Prześladowcami. Wrogość to naturalne uczucie w reakcji na krzywdę. Czy na pewno chcesz się nią karmić? Pod wrogością kryje się cała gama emocji, którą warto wydobywać na światło dzienne. Do tego służy umiejętność komunikowania się.