sobota, 25 marca 2017

Emocje nazwij słowami




Słowa są po to, by opisywały rzeczywistość. Nieodłącznym elementem rzeczywistości są emocje. Strata i żal po stracie. Zdrada i ból rozstania. Śmierć i pustka w duszy. Rozdarte serce zszywam wytrwale i z pietyzmem, zwłaszcza jego poszarpane brzegi. Pustka będzie, bo jest wynikiem matematycznej logiki. Jeśli odejmiesz od jakiejkolwiek liczby jedność, otrzymasz zawsze liczbę mniejszą.

Czas leczy rany, a przynajmniej uzdrawia. Ból powoli znika i pozwala dostrzec radość. Noszę w sercu tych i to, co kocham. Noszę wszędzie gdzie jestem i z kim jestem. Mam TO w sercu, bez względu na to, co robię w danej chwili. To dlatego mogę, o tym, co mam w sercu, mówić.

Zdarza się, że chcę milczeć, a nawet uronić łzę. To znak, że moje serce zalewa smutek. Smutek jest jak fala. 
Przypomnij sobie, jak to jest, kiedy stoisz bosą stopą na piaszczystym brzegu morza. Gdzieś z daleka nadciąga kolejna fala i zalewa Twoje stopy. Jakież to wrażenie, gdy powolutku zapadasz się w nasiąknięty wodą piasek? Przyjemne, dopóki świeci słońce, morze szemrze i w każdej chwili możesz zawrócić i wyjść na ląd.

Wyobraź sobie morską falę tak ogromną, że przelewa się nad Tobą, przed Tobą, rozbija się o Ciebie, ale w żaden sposób nie możesz jej zatrzymać. Nie walcz z nią. Nie możesz odeprzeć nacierającej wody.

Walka z czymkolwiek lub z kimkolwiek przynosi zmęczenie, wyczerpanie, cierpienie. Podobnie jest ze smutkiem. Jeśli nosisz go w sercu, to ciągle drażnisz poszarpane rany. Jego rozmiar powiększa się z nadejściem kolejnej fali.

Nie stłumisz smutku, nie zgnieciesz, nie pokonasz. Możesz dać się ponieść fali. Może zdarzyło Ci się obserwować fragment kory drzewa albo jakiś inny przedmiot targany przez fale. Są chwile, gdy fala rzuca ten przedmiot w dół, wciąga pod powierzchnię wody, niemal zakopuje w piasku, by w kolejnej chwili wydobyć znów na powierzchnię i ponieść w głąb morza. Można potem obserwować jak ten przedmiot spokojnie dryfuje w pełnym słońcu, dopóki któraś fala nie porwie go znów, by w końcu wyrzucić na brzeg.

Można podobnie przeżywać smutek. Nie warto walczyć, gdy Cię zalewa niespodziewanie. Lepiej zamienić go w słowa.

Jest sztorm na morzu. Pojawił się nieoczekiwanie. Kąpiesz się w ciepłym morzu i nawet nie zauważasz zbliżającej się fali. Targa Tobą, by w końcu wyrzucić na brzeg. Jesteś zmęczony, obolały, brak Ci tchu. Przerażenie miesza się z radością. Udała Ci się współpraca z żywiołem. 

Kiedy emocje są jak fale podczas sztormu, umysł płata nam rozmaite figle. Czasem czujemy się jakbyśmy znajdowali się w jakimś czasoprzestrzennym tunelu. Nie rozumiemy, o czym mówią do nas inni. Rozmowa nie klei się. 

Bezmyślnie gapię się przez okno lub w resztkę kawy na dnie filiżanki. Nie przeszkadzamy sobie nawzajem. Bez żadnych ograniczeń umiemy już – my ludzie – pozwolić, by dla każdego z nas chwila wspomnień z rozdartego serca była nią po prostu.

Ból jest bólem. Ból jest jak ogień, co pali od środka. Ból jest jak miecz, co tnie i niszczy wszystko, co znajduje się w polu jego rażenia. Jeśli zagasisz ból, będzie Cię i tak nękał nowymi pożarami. Pukał codziennie do Twoich drzwi. Budził się w Tobie na nowo w nieoczekiwanych sytuacjach i próbował kierować Twoim życiem.

Nie ignoruj go. Pokaż go światu. Nazwij go. To właśnie do prowadzenia rozmów o emocjach potrzebne jest środowisko i atmosfera, w której możesz czuć się na tyle swobodnie, by mówić o tym, co czujesz. Nie ma znaczenia, czy to jest radość, czy smutek, czy gniew, czy zły nastrój. Pozwól, by inni poznali to, co przeżywasz. To część Twojej rzeczywistości

Nie unieważniaj swoich uczuć, bo unieważniasz też siebie. Złość, gniew, smutek to uczucia, a w uczuciach nie ma nic złego. Dopiero od tego, co z nimi zrobisz, zależy, czy one Ci się przysłużą, czy Ci zaszkodzą. Jesteś zagniewany – przyznaj się do tego – sam przed sobą. Chcesz żyć w tym gniewie, smutku? Może jednak lepiej się od tego uwolnić?

Ciężar smutku jest wprost proporcjonalny do ciężaru miłości, jaką darzyłeś obiekt, który uruchomił smutek. Nie ma znaczenia, czy strata ma związek z rzeczą, miejscem, zdrowiem, czy kochanym Człowiekiem. Dla smutku nie istotne jest, czy strata jest bezpowrotna.


„Mój ból nie osiągnął jeszcze dna, na którym mógłbym się oprzeć. Nie miałem jeszcze pod stopami punktu, od którego mógłbym rozpocząć moją wspinaczkę z powrotem ku górze. To prawda, że wiara stanowi pewną kotwicę. Jednak to był wciąż czas, gdy łańcuch kotwiczny jeszcze się rozwijał, nie osiągnąwszy gruntu. Musiałem pozwolić temu czasowi, by na razie był tym, czym miał być” – Gregory Floyd.

Zamieniać emocje w słowa, „wygadywać” z siebie emocje, to dbałość o zachowanie równowagi pomiędzy cierpieniem a nadzieją na zdrowe życie. Nadzieja, to oczekiwanie, że potrzeby i pragnienia zostaną zaspokojone. Kiedy mówisz o emocjach, możesz coś z nimi zrobić, gdy chowasz je w sobie i tłumisz, powstają problemy. Doświadczasz ciężaru, osamotnienia, smutku, zaburzeń związanych z jedzeniem, snem i odnoszeniem się do innych. Jesteś wyczerpany fizycznie i psychicznie. To nie znaczy, że nie ma nadziei, oznacza to, że jest się pogrążonym w smutku i tak jak naciśnięcie klaksonu nie sprawi, że samochód pojedzie szybciej, tak jednorazowa rozmowa nie sprawi, że problem zniknie. Pewne jest, że nadzieja dotyczy przyszłości. Smutek jest w teraźniejszości. Po Twojej stronie jest aktywność.

Ból słabnie. Przerażenie ustępuje. Smutek rozrzedza się. Serce przestaje krwawić. Pojawia się akceptacja tego, co się zdarzyło. Mądrzejszy, bogatszy, smutniejszy idziesz realizować Człowieczy los i starasz się, by  dla każdego z nas chwila wspomnień z rozdartego serca była nią po prostu.

środa, 15 marca 2017

Być szczególnym przypadkiem






Ferment wprowadzam. Podżegam. Prowokuję. Kombinuję. Każdy kombinuje. Rodzimy się i  kombinujemy jak tu przykuć uwagę dorosłych, żeby spełniali nasze potrzeby. Ci, nie dość, że spełniają, to jeszcze są dumni z tego, jak rośniemy, uczymy się i radzimy sobie w świecie. Kupują nam coraz bardziej skomplikowane zabawki, byśmy się radośnie zajęli swoim sprawami i dali im czas na własne życie. Poczucie naszej wartości ma wzrastać proporcjonalnie do ceny i technologicznego zaawansowania kolejnego gadżetu. Co więcej, inteligentne dzieci się nie nudzą.

Tajemnicze słowo „potrzeby” pozostanie tajemnicze tak długo, dopóki nie wyczerpią się Twoje strategie przykuwania uwagi innych. Pewnego dnia przychodzi ten moment, w którym logujesz się w sieci kontaktów społecznych i sprawdzasz, czy udało Ci się rozwinąć najistotniejsze sfery: emocje, relacje, intelekt, dające smak szczęśliwego życia.

- Muszę, muszę być jakaś. 
- Muszę być jakiś.  
- Muszę być idealna, perfekcyjna, dawać przykład. 
- Muszę wytrzymać, kto jak kto, ale ja dam radę.  
- Muszę się wysilać, pracować wytrwale, dawać z siebie wszystko. 
- Muszę dbać o innych, troszczyć się, sprawiać im radość.
- Muszę się pośpieszyć, pracować szybciej, zoptymalizować działania. 

Co jeszcze musisz robić, aby czuć się w porządku sam przed sobą? Który nakaz jest dominujący u Ciebie? Co wpływa na Twoje życie i postrzeganie siebie jako Człowieka? Jesteś OK, jeśli ...co musisz? ... dasz radę, gdy ... co się wydarzy?

Poznaj wszystkie swoje "muszę" i zacznij zamieniać je na "chcę", "mogę", "pragnę", robię to! Uznaj swoje nakazy i rozpocznij program naprawczy. Nie warto utwierdzać się w przekonaniu, że deficyty są błahe i, że inni też tak mają. Owszem, mają, nawet deficyty mają i to one utrudniają nawiązywanie i podtrzymywanie relacji. Ograniczają poczucie satysfakcji, radości, bo zawsze coś zrobisz "następnym razem." Dlaczego nie teraz? Dlaczego nie dziś? Dajesz radę, ale jakim kosztem? Ile musisz płacić za deficyty? Może lepiej zainwestować w wyrównanie zasobów?

Podejmujesz kolejną pracę. Na początku wszyscy są uprzejmi, zadania są proste, ale po kilku tygodniach zaczyna się kryzysik. Przyczyny bywają różne – mała intryga, niewinna sprzeczka, przeplatana salwami śmiechu kolegów z zespołu. Zawiodła komunikacja – napracowałeś się, jak jakiś dziki osioł, zupełnie niepotrzebnie, bo klient już dawno wycofał zlecenie. Kolega Ci nie powiedział? Nie musiał – to Ty jesteś od niego zależny, powinieneś zapytać. Uważasz, że przyczyna leży w ograniczonych zasobach osób, które usiłują realizować niejasno przydzielone zadanie? A może to wszystko zawdzięczasz temu szczególnemu przypadkowi?

W każdej grupie zawodowej, czy choćby grupie znajomych występują tak zwane „szczególne przypadki”. Szczególny przypadek może mieć kłótliwą naturę i wyjątkową odporność w przyjmowaniu informacji na swój temat. Przebywanie ze szczególnym przypadkiem, czyli kimś, kogo sposób bycia jest zupełnie inny od Twojego, może niezauważenie doprowadzić do konfliktu i to całkiem poważnego.
Szczególny przypadek też ma deficyty. Może nawet podobne do Twoich, ale tego się nie dowiesz, bo są błahe i nie warte zainteresowania. Oczywiście z perspektywy ich właściciela.

Są takie miejsca pracy, w których dzieje się źle a wszyscy udają, że problem nie istnieje. Nie istnieje, bo zamiata się go pod dywan, albo się o nim nie mówi. Małe dzieci, kiedy coś idzie nie tak, mają nawyk zamykania albo zasłaniania oczu. Myślą, z dziecięcą naiwnością, że jeśli czegoś nie widzą to tego nie ma. Zaskakująco wielu dorosłych nadal stosuje tę technikę. Nie widzę, nie słyszę, nie mówię – nie ma tematu, nie ma problemu.

Tymczasem jest temat i problem, ale zamiast o tym mówić, wzrost napięcia nerwowego redukujesz sama. W końcu kto, jeśli nie Ty da radę? Z Twojego punktu widzenia, problem nie dotyczy Ciebie, czyli nie warto się nim zajmować. Nie jesteś problem, jesteś sobą. Zastanawiasz się, dlaczego nikt nie daje Ci uwagi? Może nawet inni zaczynają kpić z Ciebie, albo Cię unikać? Chcesz to zmienić? - Sięgasz po sprawdzone strategie - Musisz skupić na sobie uwa. Jak? Jeśli masz władzę - sprawa jest prosta - wydajesz polecenia, albo wybierasz najlepszy projekt, wykonany przez podwładnego i "promujesz się" w branży. Jeśli nie masz władzy, możesz spróbować wyróżniać się strojem, fryzurą, sylwetką. 

To proste. Wykonaj telefon do poradni sieci sante, albo lepiej przejrzyj internetowe porady. Jesteś sobą i  kto, jeśli nie Ty sama ustalisz najlepszą dietę. Żeby nie było z  tym za dużo zachodu, najlepiej poszukaj firmy cateringowej i zamów miesięczną dostawę „zdrowych” posiłków. Mają mieć odpowiednie opakowanie, z opisem składników i zawartością kalorii. Co dalej? Popracuj nad sylwetką – wszyscy wokół uprawiają jakąś aktywność – tyle się mówi o tym, że ruch to zdrowie. Wyszukaj, najlepiej na Grouponie pakiet fitness z trenerem. Za trudne? Za drogie? Może na początek małe postanowienie, od kiedy zaczniesz? Przejrzyj na YouTube, jak to robią inni, „dasz radę” - naśladuj ruchy.

Jesteś przeciętnym współczesnym Człowiekiem, ale ... stresujący tryb życia nie dotyczy Ciebie – Ty jesteś sobą. Tu i teraz. Problemy zawodowe nie mają z Tobą nic wspólnego, bo Ty jesteś sobą. Jesz zdrowo, co prawda bez zalecanej uważności, za to pod czujnym okiem współpracowników - ekspertów w każdej dziedzinie, a więc i zdrowej żywności. Oni, nawet jeśli sobie tego nie życzysz, skorygują Twoje wybory. Ty nadal jesteś sobą. Szczególnym przypadkiem siebie. Zamęt siejesz. Filozofujesz. Deliberujesz. Dociekasz. Niemniej widać pokrewieństwo między Tobą a szczególnym przypadkiem. Hmmmm ..., a tajemnicze słowo "potrzeby"?