wtorek, 5 października 2021

 Moje onkolęki



Straszy mnie.
Czwarta doba po wlewce. Świąd czaszki, lekka wysypka pod pachami i nowy guz na granicy piersi i tułowia wielkości winogrona. To już nie malutki groszek. Cholera. Pewnie, że się boję, ale nie poddaję się.
Jadę zdjąć szwy po operacji. Poszło sprawnie. Idę do Kliniki, miałam informować o wszystkich zdarzeniach niepokojących:
- świąd głowy,
- wysypka pod pachami,
- ból i trzeszczenie w stawach,
- opuchlizna, ból głowy,
- drętwienie stóp i dłoni,
no i ten guzek.
Miła i bardzo profesjonalna pani dr rozwiewa mój niepokój.
Fałszywy alarm. Byłeś już na wrześniowym TK. Oto racjonalny dowód na to, że napięcie rodzi onkolęki, a te mają wielkie oczy.
Skończyło się na strachu, walnęło mi ciśnienie i mam stan podgorączkowy. Na szczęście w NIO mnóstwo profesjonalnych lekarzy, pielęgniarzy jednym zdaniem fantastyczny, choć bardzo zapracowany personel. Akcja natychmiastowa. Ciśnienie już w normie, czekam na wyniki, by zapanować nad pozostałymi parametrami.
Aż mi wstyd. Rada na przyszłość. Strach jest uczuciem uzasadnionym realnym niebezpieczeństwem. Lęk rozbudza nasza wyobraźnia. Zanim pojawią się moje onkolęki spróbuję sprawdzić, co mogłabym zrobić w tej sytuacji, gdybym się nie bała? Co najgorszego może mnie spotkać i się wydarzyć? Moja młoda koleżanka, psycholog Ola Krupska przypomniał mi, że kontakt ze swoją wątpiącą stroną to sygnał, że nie chcę utracić dla siebie tego, co ważne. Jasne, że nie chcę.
I pewne, że nie muszę karmić swoich onkolęków. Dam radę.
Foto i cała profesjonalna wiedza zaczerpnięta ze strony: https://portal.abczdrowie.pl/nowotwor-zlosliwy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz