Zaczęłam się czuć ekspertem od onkomyślenia, kiedy przekonałam się, że moje myślenie jest racjonalne. Osiągnęłam ten stan dzięki mojemu ulubionemu lekarzowi psychiatrii, który profesjonalnie zdiagnozował mój stan, zaordynował leki i wspierał wiedzą medyczną na temat mojej sytuacji.
Potem długo długo nic się nie działo. Byłam w terapii onkologicznej, okresowo przyjmowałam immunoterapię, gdy rezonans pokazał zagrożenie przeszłam dwie operacje i coś we mnie pękło.
Wiedziałam, że coś jest nie tak i wtedy trafiłam do neurologa. Diagnoza epilepsja. Przestałam opierać się namowom do kontaktu z psychoonkologiem. Marudziłam i odwlekałam, bo uznałam, że czas kiedy potrzebowałam specjalistycznej opieki minął.
Wizyta pierwsza i kolejne były podobne - usłyszałam swój głos i dotarły do mnie idee, które wygłaszam. Zrozumiałam, że muszę włączyć się w wir życia. Rozpoczęłam od nadarzającej się okazji i dołączyłam do grupy 5 wspaniałych Kobiet, które planowały podróż do Św. Jakuba z Porto do Santiago de Compostella.
Zrobiłyśmy to razem, tak 265km w nogach, no prawdziwie to ja tylko 200, ponieważ ok. 60 km przejechałam z uwagi na gorsze samopoczucie. W Santiago ogarnęło mnie to piękne uczucie jakim jest szczęście bezgraniczne.
Po powrocie do Polski nie mogłam uwierzyć, że to zrobiłam. Teraz już wiem znów, jak to jest cieszyć się każdego dnia. Odrzucić precz chcę błędne idee i pławić się we wspaniałych refleksjach i działaniu poprzedzonym myśleniem.
Nie ma nic piękniejszego od spokojnego umysłu wolnego od szantażu emocjonalnego albo infantylnych fantazji o natychmiastowym pozbyciu się wszelkich trudności.
Pomogła mi również literatura, którą czytam znów z przyjemnością, zauroczył mnie wspaniały Tomasz Stawiczyński i jego Reguły na czas chaosu. Dziękuję