To wspaniałe uczucie robić coś
banalnego, ładnego, niezobowiązującego, lekkiego, wesołego. Ja to potrafię. Robię
na przykład fotki napotkanym kwiatkom. Albo siedzę w parku i gapię się na
ludzi, nieco nawet uśmiecham się, widząc jak we własnym pędzie miotają się w
tłumie.
Kiedyś, gdy podjęłam się jakiegoś
zadania, wykonywałam je dając z siebie 200 procent. Tego samego wymagałam
od swojego otoczenia. Nauczyłam się wypatrywać na kilometr fascynatów, pasjonatów,
pracoholików i wszelkiej maści hobbystów. Płoną, jakby byli zasilani niewyczerpującą
się energią. Też tak kiedyś myślałam, i nagle – STOP – to, co wydawało
się, że trwać będzie nieskończenie, wyczerpało się, zniknęło. Do tego wyjątkowa
wrażliwość, której zaletą jest to, że
umożliwia mnóstwo wzruszeń, zaczęła działać przeciwko mnie – każda krytyka
raniła do kości.
Też tak czasem odczuwasz? Obciążają
wieści o chorobach przyjaciół i śmierci znajomych? Dotykają
wiadomości o bezsensownych decyzjach i przepisach prawa, które
rujnują doświadczenie i sukcesy wielu ludzi?
A jednak trzeba dbać
o siebie, zwłaszcza w moim zawodzie. Nauczyłam się nowych sposobów
wypoczynku, znalazłam czas na więcej aktywności. Coraz więcej wiem o zdrowym
odżywianiu. Samodyscyplina i delegowanie to moje ulubione zajęcie. Ćwiczę
też przyjmowanie pomocy od innych. Choć nadal mam mnóstwo do zaoferowania innym, staram się by energia wydatkowana równoważyła się z tą, którą dostaję.
Nie należę do ludzi, którzy poddają się w obliczu trudności. Kiedy coś idzie nie tak, staram się rozpoznać
przysłowiowy teren i nie wchodzę, jak sztubak w kłopoty. Kiedy jednak,
to co widzę trzeba nazwać zwyczajnym okrucieństwem Człowieka przeciwko
Człowiekowi – czuję, że muszę działać i działam.
Nie szukam powodu do nienawiści
i rozgoryczenia, nawet jeśli nie zawsze ludzie traktują mnie dobrze. Jest
jak jest, bo życie pisze swoje scenariusze. Nikt nie jest winny za to, że moje
życie wygląda tak, jak wygląda. Jestem kim jestem. Mnóstwo wsparcia jest wokoło, jeśli tylko się po nie sięga.
Żyję w poczuciu wielkiej solidarności z innymi, którzy służą mi pomocą
i podtrzymują mnie na duchu. Bez tego nie przetrwałabym.
Czasem mam
kłopoty z koncentracją. Stosuję techniki, które porządkują myśli – staram
się nie dopuścić, by trudne przeżycia zdobyły nade mną władzę. Przetrwałam.
Żałobę, strach, gniew przekułam w czyn. Nawet najbardziej upokorzony
i udręczony Człowiek może zachować szacunek do samego siebie.
Jednak
żadna, najsilniejsza nawet osobowość nie przeżyje w absolutnie wrogim
otoczeniu. Za to świat zewnętrzny może stanowić tak duże wsparcie, że słabsza
osobowość przetrwa kryzys w dużo lepszym stopniu, niż osoby znacznie od niej
twardsze. Więź daje siłę. To czyni Cię otwartym na nowe doświadczenia i nowe
znajomości. Dzięki temu w trudnych sytuacjach masz się do kogo zwrócić o pomoc,
czy zwykłą rozmowę.
Czasem trzeba zmienić priorytety,
wywrócić życie do góry nogami, wkroczyć na nieznane ścieżki. Potrzebna jest też
pewna dawka tolerancji na własną frustrację. Frustracja nie może odbierać sił
i energii do walki z przeciwnościami. W trudnych chwilach niezbędna
jest asertywność, by nie złorzeczyć losowi, tylko akceptować swoją sytuację
i związane z nią uczucia. Nie oczekuj, że ktoś inny Ci pomoże lub
usunie problem. Sytuacja jest Twoja i Twoja odpowiedzialność. Gdzie jest
Twoje poczucie przynależności do wspólnoty? Gdzie zaufanie do siebie i skuteczności
własnego działania? Co się stało z wiarą w wyższy sens życia? Kłopoty nie
są obciążeniami, kłopoty stanowią wyzwanie. I jeszcze jedno, nie podchodź
do siebie tak poważnie, życie staje się łatwiejsze, gdy pośmiejesz się czasem
z siebie. Wiara w siebie czyni cuda. Przekonanie, że problem jest do
rozwiązania, rzeczywiście pomoże w jego rozwiązaniu.
Mówię Ci – to przekonania czynią
nas silnymi. Przekonaj się, że Twoje działania odnoszą skutek i ciesz się
uznaniem. Odwaga i zaufanie do siebie – masz je – to część Twojej zdrowej
samoświadomości. Wiesz, kiedy opłaca się byś kontynuował walkę, bo dobrze znasz
siebie i wiesz na czym polega różnica między dobrymi i złymi
strategiami albo bezradnym i mądrym kapitulowaniem. Wiesz, co możesz,
a czego nie możesz. Wiesz, że jakoś się z tego wykaraskasz. Masz
ludzi, którzy Cię lubią i Ci pomogą. Jesteś osobą godną miłości, szanujesz
siebie i innych. Możesz znaleźć sposoby na rozwiązanie problemów i kierowanie
sobą. Twoje życie jest źródłem, a nie pożeraczem energii.
Żaden Człowiek nie jest
całkowicie niewrażliwy i odporny na ciosy losu. Niekiedy życie zaboli,
niekiedy los rzuci Cię na samo dno. To jednak ja i Ty mobilizujemy się,
wstajemy i zaczynamy od nowa. Pewnie znasz takie sytuacje, w których nigdy
więcej nie chciałbyś się znaleźć i ich doświadczać. A jednocześnie
masz świadomość, że dzięki nim otworzyłeś się na nowe możliwości. W sumie
bardziej zacząłeś doceniać swoje życie, zmieniłeś priorytety. To Twój sukces.
To Cię wyróżnia od tych, którzy żyją iluzją, że są silni wewnętrznie – a tylko
stali się ofiarą innych ludzi albo okoliczności. To wygodna postawa, która przerzuca
odpowiedzialność, ale też odbiera wpływ i satysfakcję.
Ty masz kontrolę nad własnym
życiem wbrew wszelkim przeciwnościom losu. Wola znalezienia sensu jest głębiej
zakorzeniona w Człowieku, niż pożądanie i pragnienie władzy – tak twierdzi
Viktor Frankl (Człowiek w poszukiwaniu sensu) – opierając swoje tezy na
wynikach badań ludzi, którzy przeżyli Holokaust. Sens czasem trudno dostrzec,
warto o tym rozmawiać z innymi. Oni czasem rzucą światło w stronę,
o której nawet nie wiedziałeś, że istnieje.
Złe prognozy nie muszą być
samospełniającą się przepowiednią, jeżeli zaczniemy im przeciwdziałać. Siła
i odporność na przeciwności losu nie jest dana raz na zawsze. Mogą ją
złamać ciężkie przeżycia. Czy tego chcemy, czy nie, z biegiem czasu Życie
aplikuje nam wiele niespodziewanych wyzwań. Uporanie się z kolejnymi
problemami przynosi doświadczenia, strategie i w efekcie satysfakcję.
Każdy ma gorsze dni, należy jednak się starać przeżyć je w najlepszy możliwy
sposób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz