niedziela, 24 maja 2015

Aby przetrwać w pracy i nie zwariować, nazywaj swoje emocje


Wszyscy posiadamy ciemne, a nawet mroczne tajemnice, niedokończone sprawy, nie załatwione problemy, nietknięte obszary "życia wewnętrznego". Wszyscy nosimy w sobie swoje dzieciństwo, a doświadczenia z tego okresu w znacznym stopniu warunkują nasze obecne społeczne relacje. Również te w pracy zawodowej.

Powszechnie wiadomo, że w dzisiejszych czasach charakter pracy zawodowej sprawia, że więcej czasu spędzamy z klientami, współpracownikami, szefem, niż z osobami bliskimi. Pracować trzeba nawet wówczas, gdy pojawiają się przykre uczucia wobec klientów, współpracowników, czy szefa. Do takich emocji należą złość, wściekłość, nienawiść, rozczarowanie, frustracja.

Aby przetrwać w pracy i nie zwariować, potrzebna jest świadomość własnych uczuć i potrzeb. Ta pomaga rozpoznać, skąd pochodzi rozczarowanie. W pracy, w sytuacjach społecznych, często rezygnujemy z żądania natychmiastowego zaspokojenia naszych aktualnych potrzeb. Ważne jest natomiast, abyśmy nauczyli się postrzegać je i doświadczać ich w świadomy sposób. Wówczas sami o sobie decydujemy, realizujemy swoje plany. Jesteśmy podmiotem a nie przedmiotem. Bliżej nam do partnerstwa, niż do poddaństwa.

W pracy przydatna jest umiejętność nie tylko brania, ale i dawania. Wspólny cel, a konkretnie solidarność wobec wspólnego celu realizowanego w zespole, tworzy głębszą więź aniżeli to, co zazwyczaj nazywamy sympatią. W trakcie współpracy, systematycznie pogłębia się zaufanie, akceptacja i szacunek do drugiej osoby. No chyba, że to nie współpraca, tylko jedna wielka ściema, manipulacja.

Jeśli potrafimy przyjmować odpowiedzialność za wszystko, co nas spotyka, co robimy to jesteśmy na najlepszej drodze do rozwoju osobistego. Ważne jest nasze nastawienie i system przekonań – to na nich budujemy cały nasz świat.

Liczba światów w miejscu pracy jest zależna od liczby pracowników w zespole. Czym jest twój świat? Kim jesteś w swoim świecie? W jaki sposób łączysz się z wieloma światami klientów, współpracowników, szefów?

Jeśli jesteśmy zbyt oddaleni od siebie, a więc gdy dystans jest zbyt wielki, szansa na porozumienie maleje. Podobnie jest, gdy zbyt silnie stapiamy się z drugą osobą, a więc dystans jest zbyt mały – współpraca na tym cierpi. Tylko odpowiedni dystans pozwala na konstruktywne współdziałanie.

Współpraca jest możliwa – konsekwentne poznawanie światów innych ludzi. Gdy odnajdziemy w sobie skłonność do podsycania emocji lub dramatyzowania, warto z sympatią, akceptacją zarejestrować ich istnienie, ale nie warto dopuścić, by przejęły kontrolę nad naszymi zachowaniami. Często, gdy czujemy się przez kogoś zranieni, skrzywdzeni, dotknięci, próbujemy dociec, czemu tak się stało. Poszukiwanie przyczyn odciąga nas od doświadczania uczuć – czuję ból, smutek, złość, bo ktoś mnie oszukał, okłamał, publicznie zbeształ, podważył moje kompetencje. Zamykam się na doznania, nie mówię o nich, nie komunikuję, przechodząc na poziom intelektualnej dyskusji, wręcz filozoficznego dyskursu – dlaczego? Jedyne, co osiągam poprzez analizowanie i szukanie przyczyn to zajęcie mojego umysłu, czasem, o zgrozo szukaniem winnego – wtedy nie wiem, jak czuje to moje ciało?

Życie wewnętrzne – każdy jakieś ma. Jedni używają głównie słów i pojęć, inni chętnie posługują się wyobrażeniami, są też osoby szczególnie wyczulone na sygnały pochodzące z ciała i do takich się zaliczam.

O czym mówią sygnały z ciała? O emocjach. Rozpoznaję je, nazywam i umiem je interpretować. Rozumiem też przyczyny ich powstania. Ta zdolność rozpoznawania różnicy między uczuciami a działaniami daje mi szansę przyjąć odpowiedzialność za siebie, za swoje zachowania. Mogę panować nad emocjami tak, aby były adekwatne do sytuacji, która je wywołała. Wyrażenie złości zmniejsza moją frustrację. Odczuwanie emocji motywuje mnie, pozwala też na samokontrolę – umiem sama zaplanować zadania i sposób, w jaki je wykonam. To sprawia, że rośnie moja satysfakcja z osiągniętych wyników. Rozumiem nie tylko swoje emocje, umiem rozumieć punkt widzenia innej osoby. Potrafię wyjaśnić nieporozumienia, gdy inni ludzie „przypisują” mi swoje emocje albo … wskazują je jako powód swojego zachowania.

Daniel Goleman, autor wielu książek o inteligencji emocjonalnej podkreśla, że ludzie inteligentni emocjonalnie nie pozwalają, aby emocje kierowały ich życiem, wykorzystują oni swoje myślenie do kierowania emocjami. Kiedy człowiek wyraża emocje, dostarcza innym informacji o tym, co czuje i jak ocenia sytuację oraz jakie są jego intencje i zamiary. To z ekspresji wyrażanej przez innych ludzi interpretujemy i przewidujemy ich zachowania.

Ludzie mogą starać się wywołać określone zachowania innych ludzi: złość może prowadzić do czyjejś uległości, a smutek może wpływać na współczucie, natomiast wdzięczność nagradzać za okazaną pomoc. O Trójkącie Dramatycznym i rolach Ofiary, Wybawcy i Prześladowcy pisałam 13 kwietnia 2015 r. w poście Przeludnienie świata doprowadziło do tego, że w jednym człowieku żyje wielu ludzi.

Nazywanie emocji i ich rozumienie chroni ludzi przed doświadczaniem przykrych emocji i stresu. Gdy ludzie posiadają większy dostęp do swoich emocji i radzą sobie z ich nazywaniem łatwiej i częściej przeżywają pozytywny nastrój. To właśnie decyduje o osiąganiu sukcesów. Jednocześnie te umiejętności są bardzo pożądane we współczesnym życiu zawodowym, w tym w zarządzaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz