czwartek, 30 kwietnia 2015

Czasem trzeba zamilknąć, żeby zostać wysłuchanym.



Każdy człowiek odczuwa potrzebę wpływu na drugiego człowieka, by ten zrobił niekoniecznie coś, co sam chce. To potrzeba władzy. Chęć i umiejętność skutecznego oddziaływania na zachowania, sposób myślenia, opinie, emocje drugiej osoby albo grupy.

Wszyscy sprawujemy władzę i władzy się w jakiś sposób podporządkowujemy. Rodzic sprawujący władzę nad dzieckiem zaspakaja jego potrzeby – karmi, tuli, pokazuje świat. Dziecko wyposażone w krzyk i uśmiech, niejako wymusza na rodzicu karmienie, noszenie na rękach, czyli też posiada władzę.

Źródłem władzy są zasoby, które ma każdy człowiek, szczególnie te zasoby, które są atrakcyjne dla innego człowieka. Jeśli mam coś, czego Ty nie masz lub odwrotnie, to jedno z nas może oddziaływać na drugie.

Są rozmaite sposoby wywierania wpływu, uczymy się ich od chwili narodzin i modyfikujemy przez całe życie. Dość powszechny sposób sprawowania władzy polega na użyciu siły. Ludzie utrwalają w sobie taki sposób, jeżeli użycie przewagi fizycznej przynosi nagrody. Inny sposób to współpraca, negocjacje, umiejętność wymiany zasobów – wymaga to określonych kompetencji społecznych. Niektórzy posiadają władzę, nie wiedząc, że ją mają – na przykład kobieta, która dba o swoją atrakcyjność, prezentując jakiś pogląd może stać się wzorem do naśladowania.

W życiu zawodowym źródłem władzy są nagrody, sankcje, autorytet, a także formalna pozycja w układzie zależności. Gdy ktoś jest ode mnie zależny mogę sprawować nad nim władzę. Co to znaczy? Mogę wykazywać swoją dominację, przewagę nad innymi ludźmi, ale też mogę wywierać wpływ na innych, żeby osiągnąć jakiś cel ważny nie tylko dla mnie. Wówczas inni, wykorzystując swoje zasoby, będą pomagać mi osiągnąć „mój” cel, który teraz stał się już ich celem.

W komedii Stanisława Barei z 1972 r. „Poszukiwany, poszukiwana” rozbawia mnie i zasmuca scena dotycząca „wiecznego dyrektora” – „Mój mąż? Mój mąż jest z zawodu dyrektorem”.

Wieczny dyrektor po latach sprawowania władzy zaczyna myśleć, że to nie stanowisko czyni go wielkim, lecz jego osobiste właściwości. Podwładni nie odnoszą sukcesu. Sukces jest tylko dlatego, że ON nimi zarządza. Jeśli sukcesów brak, to tylko z tego powodu, że podwładni są głupi i leniwi, bynajmniej nie dlatego, że rządy niewłaściwe.

Najbardziej w sobie i innych cenię autentyczność. Dobry szef to ktoś doświadczony, kto potrafi zarządzać sobą, kto siebie szanuje, bo to daje nadzieję, że będzie potrafił tak samo postępować wobec swoich podwładnych.

Dominacja jednych nad drugimi to norma życia społecznego również u zwierząt. Życie w stadzie ma swoje zalety, na przykład wiele par oczu i uszu wspomaga ochronę przed innymi drapieżnikami. Ale życie stadne jest źródłem wielu problemów, związanych na przykład z rywalizacją. Każdy chce mieć lepszy dostęp do pożywienia, wygodniejszego noclegu czy, jak najbliższej pozycji względem przywódcy.

Ustalenie hierarchii służy nie tylko tym, którzy stoją najwyżej. Wszystkim obniża stres i pozwala oszczędzić energię, a czasem uchronić życie dzięki rezygnacji z walki o dominację z silniejszym. I to, co najbardziej pociąga – hierarchia nie jest raz na zawsze ustalona – ten kto dziś znajduje się w niej niżej, może przeczekać rządy samca alfa i w odpowiednim momencie zająć jego miejsce lub przesunąć się w górę drabiny społecznej. Czy będzie lepszym przywódcą? Nie ma żadnej gwarancji. No, chyba, że wsłucha się w siebie i głos ludu, skorzysta ze swojego doświadczenia, będzie miał cele i pomysły, jak zaangażować innych do ich realizacji i najważniejsze - cierpliwość w oczekiwaniu na sukcesy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz