poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Nie karmić gniewu, może wówczas straci na wadze




Wielokrotnie spotkałam się z osobami, które wyrażały przekonanie, że nie stosowałyby agresji, złośliwych zachowań, gdyby inni do takich zachowań ich nie prowokowali.

Rodzice złoszczą się na dzieci, bo te ich nie słuchają. Dzieci „na złość” rodzicom w mroźne dni nie noszą czapki i rękawiczek. Pracownicy postępują w myśl zasady „czy się siedzi, czy się leży pensja się należy”, bo mają dość nadmiernych wymagań i krytyki ze strony przełożonych. Nieuprzejmie traktujemy się w komunikacji miejskiej. Telemarketera straszymy założeniem sprawy o stalking. Reklamując cokolwiek w sklepie żądamy rozmowy z przełożonym, ignorując szeregowego pracownika. No i oczywiście zawsze młodsi spierają się ze starszymi. Niezadowoleni jesteśmy ze świadczeń lekarzy, mamy mnóstwo uwag do nauczycieli. Wygląda na to, że kłócimy się wszyscy i wszędzie.

Coś lub ktoś nas prowokuje. A prowokacja nasila albo wywołuje agresję z trzech powodów. Po pierwsze, wzbudza gniew i cierpienie, co wywołuje ewolucyjną reakcję „walcz” lub „uciekaj”. Po drugie. wzbudza chęć odwetu, zgodnie z regułą wzajemności i kulturowymi przekazami: „oko za oko”, „Jak Kuba Bogu”, itp. Po trzecie, podważa samoocenę i dobre mniemanie sprowokowanych o sobie i powoduje ich motywację do odzyskania „dobrego imienia”.

Złość kłębi się wokół i w nas. To bardzo toksyczne uczucie. Złość jest sygnałem. Jest fantastyczną energią do działania i do zmiany. Ale ma też swoją mroczną stronę. Pod złością kryją się zwykle inne uczucia. Tkwienie w złości gwarantuje, że nasze ważne potrzeby nie będą zaspokojone. Wylewanie złości na innych gwarantuje kłopoty. Złość karmią nasze myśli. Na przykład takie:

– ona powinna być inna, on powinien być inny, inaczej się zachowywać, co innego myśleć - wtedy byłoby dobrze;

– ona, on mnie nie szanuje, jest niewdzięczna, jest niewdzięczny, nie docenia, nie lubi, nie rozumie, a powinna, a powinien.


Pokarmem dla złości jest przekonanie, że ktoś powinien „coś” zrobić, żeby nam było dobrze. To niestety błąd. Ludzie niczego nie muszą, co najwyżej mogą, o ile chcą. I do tego my umiemy ich o to poprosić. Tak czyni człowiek dojrzały.

Człowiek dojrzały, w pełni dojrzały, gdy zachowa się niestosownie, albo źle oceni swoje zachowanie, to poczuwa się do odpowiedzialności za jego skutki. Podejmuje inne działania, niż dotychczasowe, z prostego powodu – nie jest dumny z tego co zrobił. Próbuje zrobić coś, co będzie „zadośćuczynieniem”, czyli próbą naprawy skutków swojego działania. I to jest OK.

Ludzie, wobec których zachowaliśmy się nie „w porządku” czasem próbują wzbudzić w nas poczucie winy. Poczucie winy jest czymś innym niż odpowiedzialność za negatywne skutki własnego zachowania.

Wzbudzanie poczucia winy często odbywa się poprzez krytykę. Nikt nie lubi być krytykowany, wyśmiewany. Niezadowolenie ze swojego zachowania może powodować, że gorzej się oceniamy i czasem tracimy siły na konstruktywną reakcję, czyli na zajęcie się naprawą skutków naszego działania. To świadczy, że daliśmy się wpędzić w poczucie winy.

Czasem spotykam osoby, które mimo, że cierpią i czują się skrzywdzone przez innych, nie decydują się na zmianę sytuacji, wybierając działania zwiększające jeszcze ich dyskomfort. Poczucie winy nie jest przyjemnym doznaniem, a jednak pojawiają się trudności w wyjściu z sytuacji. Zdarza się, że nie umiemy wyrażać emocji. Ale to nie wszystko. Osoby, z którymi wchodzimy w spory często nie potrafią przyjmować naszych emocji i usłyszeć naszych potrzeb.

Kiedy złości cię czyjeś zachowanie, po prostu, powiedz to i poproś o zmianę. Powiedz jakie emocje w tobie wywołuje zachowanie drugiej osoby:

– Nie pozwalasz mi dokończyć tego, co chcę powiedzieć. To mnie irytuje. Pozwól, że powiem, co mam do powiedzenia i oddam ci głos. OK.? Jeśli to nie przynosi oczekiwanego skutku, kontynuuj stanowczo, spokojnie bez lęku:

– Nie przerywaj mi. Przed chwilą prosiłam cię o to. Dalej mi przerywasz i coraz bardziej mnie to irytuje. Przestań, proszę. Nie ma we mnie zgody na takie traktowanie mnie. Wywołuje to we mnie bezradność, wynikającą z faktu, że moje zdanie, moje prawa nie są respektowane. Aby przerwać tę sytuację kontynuuj:

– Nadal mi przerywasz. Jeśli nie zaprzestaniesz, przerwę to spotkanie. Uprzedzam cię. Nie przerywaj mi, bo nie mogę się skupić. Nie będę słuchać tego, co mówisz i wyjdę. Wrócimy do tematu, jak emocje opadną. Ta rozmowa jest dla mnie ważna. Kiedy mi cały czas przerywasz, złoszczę się. Nie chcę rozmawiać w ten sposób. Proszę byś uszanował, co do ciebie mówię i wysłuchał mnie.

Jeśli jednak osoba, z którą rozmawiam czerpie wyraźną satysfakcję z mojej i swojej złości, oznacza to, że ta relacja jest zaburzona i powinna ulec poważnej zmianie. Jeśli nic się nie zmieni, sytuacja nie ulegnie zmianie i trzeba wprowadzić w czyn to, co zapowiedzieliśmy. Przerwać spotkanie i wyjść.

Czasem w takiej sytuacji złość się nasila. Są osoby, które wyzywają, poniżają, grożą, straszą. Zwykle te osoby nie potrafią z kimkolwiek rozmawiać bez obwiniania, pretensji, z odwagą wyrażać tego, co naprawdę czują i pragną. Jakie myśli karmią ich złość, jakie przekonania stanowią pokarm dla gniewu? Dopóki nie nauczą się słuchać, nie dowiedzą się. Zrozumienie siebie to trudna sztuka. Umiejętność zbudowania relacji jest jeszcze trudniejsza i bardzo ważna dla osiągnięcia satysfakcji życiowej. Bezwzględnie należy tę umiejętność rozwijać i doskonalić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz