czwartek, 25 czerwca 2015

Zanikająca umiejętność - współpraca



Ludzie, z którymi współpracujemy i atmosfera, jaka się przy tym wytwarza, mają znaczący wpływ na nasze zadowolenie i satysfakcję. 
 
Ciekawi mnie, czy jest wiele takich miejsc pracy, w których najczęściej wygłaszane komunikaty brzmią:

- Ja wiem lepiej.

- Ależ się czepia, przecież jest dobrze i tak będę robić „po swojemu”.

- Wcale mi nie zależy.

- Nie wiem jak to zrobić, to może się nie będę za to brać.

- Zgłoszę się do tego zadania, poproszę innych o uwagi, coś tam sklecę, a jak się nie spodoba to niech sobie szef poprawi, jak taki mądry.

Do tego dochodzą częste spóźnienia, czekanie w „blokach startowych” 10 minut przed końcem dnia pracy, ignorowanie uwag współpracowników i szefa, tysiące wymówek i usprawiedliwień typu „nie pamiętam”, „a bo zajęłam się inną sprawą”, „nie sądziłam, że to ważne”.

Jeśli są takie miejsca, to może oznaczać, że nadeszły czasy, w których gdzieś się zgubiła pokora, inicjatywa, zainteresowania, albo … rozprzestrzenia się wirusowe wypalenie zawodowe.

A może nie każdy na co dzień zajmuje się tym, czym powinien i do czego ma kompetencje? Może nie lubimy współpracować?

Przyczyną braku współpracy może być brak celu – robię coś, bo szef polecił. Dlaczego tak? Zawsze tak robiłem. Nie, nie zastanawiałem się, jak to ulepszyć i uatrakcyjnić.

A może jest tak, że ludziom trzeba wskazywać ostateczny efekt ich pojedynczych działań? Może trzeba mówić, po co zleca się zadanie i czemu ono służy? To wcale nie jest odbieranie podwładnym prawa do samodzielnego myślenia, tylko jasne określenie celu. Znając cel, pracownik może znaleźć inną drogę do jego realizacji. Inna, nie znaczy gorsza. Może nawet efektywniejsza.

Logika i to, jak daleko dotarliśmy w cywilizowanym rozwoju wskazują, że z natury jesteśmy skłonni do współpracy. Przecież nie liczy się kto, co i ile zrobił, tylko jaki wspólnie uzyskaliśmy zysk, cel itd.

Żeby lepiej wspólnie pracować, organizowane są szkolenia, imprezy integracyjne, coachingi grupowe, spotkania mentorskie i inne formy wspierające różnorodne umiejętności potrzebne do pracy zespołowej. A co z indywidualistami? Ludźmi o wyjątkowych talentach i niepowtarzalnych umiejętnościach? Historia ludzkości pokazuje, że geniusze zwykle pracowali samotnie.

Są ludzie, którzy po prostu lubią dobrze wykonywać zobowiązania, których się podjęli. Różnie też te zobowiązania rozumieją. Praca jako taka, czyli etat, to też rodzaj zobowiązania. Jeśli ktoś pracuje w zespole i lubi dobrze pracować ma pewien kłopot. Istnieje takie pojęcie „odpowiedzialność zbiorowa”. Jeśli to Ty, jesteś tą osobą, która lubi pracować, zapewne znasz takie uczucie, które pojawia się wraz z odkryciem, że właśnie mija termin realizacji zadania, a oprócz twojego wkładu, inni nie zrobili nic lub zrobili coś, co nie nadaje się do pokazania światu. Myślisz, że nie pozostaje Ci nic innego, jak na ostatnią chwilę, nierzadko kosztem snu, przygotować całą resztę, by „zespół” mógł świętować sukces?

Ci, co potrafią współpracować i ci, którzy uważają się za indywidualistów muszą posiadać zdolności interpersonalne, które pozwalają budować poprawne relacje międzyludzkie. Nauczenie się pracy w zespole jest możliwe dla każdego, kto tego chce. Najważniejsze jest, by umieć od czasu do czasu pójść na kompromis, z dystansem oceniać swoje własne pomysły i osiągnięcia. Nie da się stworzyć dobrego zespołu, jeśli tworzą go ludzie niezdolni do oderwania się od swojego punktu widzenia.

Są tacy, którzy wierzą, że najlepszą drogą do awansu jest wykazanie się kreatywnością i przedstawienie katalogu własnych zasług. Tymczasem ludzie nadmiernie podkreślający swoje osiągnięcia, zwłaszcza gdy oczekuje się od nich pracy zespołowej, nie są mile widziani ani przez współpracowników ani też przez przełożonych. Dlaczego niektórym tak trudno zrozumieć, że lepiej jest przedstawiać swoje pomysły jako wspólne i cieszyć się uznaniem grupy, niż niechęcią wobec własnej osoby? Do tego potrzebny jest pewien poziom zaufania, które często jest utożsamiane z naiwnością.

A może inni nie nadużyją wyników mojej pracy i z czasem doczekam się uznania, nawet jeśli nie będę o nie zabiegała? Inni członkowie zespołu też mają jakieś umiejętności. Dostrzegę je, jeśli zmienię własne przekonanie o swojej przewadze, przestanę lekceważąco traktować ich pomysły. Może tak uda się zlikwidować urazy, żale, konflikty?

Może trzeba tak przedstawić swój pomysł, by innym wydawało się, że to właśnie oni na niego wpadli i jest on rezultatem pracy zespołowej? Trzeba by nieco przyhamować swoje ambicje i zacząć podkreślać wkład pracy kolegów. A jeśli nie zadziała? Może trzeba zadbać o atmosferę? Jak stworzyć atmosferę do współpracy? Wyrazić zainteresowanie propozycją kolegi, dopytać o szczegóły. Zadziała? Nie zawsze.

Ktoś z negatywnym doświadczeniem, z podejrzliwością i lękiem może zareagować jeszcze większą chęcią wycofania się na pozycję „indywidualisty”. Indywidualista liczy, że nie zginie w tłumie współpracowników, że szef go dostrzeże, pochwali, wesprze, wzmocni, wyróżni. Tak się dzieje, bo nie zawsze mamy do czynienia z dojrzałymi i profesjonalnymi współpracownikami. Ludzie boją się niepowodzeń, oceny. Pracę można stracić. Unikają szczerych rozmów. Dlatego poszukiwanie pracy w dobrze funkcjonującym zespole to najlepsze zajęcie dla cierpliwych.

No i oczywiście, to, czy zespół dobrze pracuje, zależy w ogromnej mierze od przełozonego. Jeżeli reaguje on na każdy przejaw niewłaściwych relacji, czy nieprawidłowej realizacji zadań, następuje rozwój zespołu, a jednocześnie ludzi ów zespół tworzących. Jeżeli po kilku próbach nauczenia podwładnych, jak coś powinno być zrobione i kolejnych wpadkach tychże podwładnych, przełożony macha ręką i czeka na to, że „samo” się zmieni, może tylko liczyć na komentarz – „Nienormalny jakiś, ależ się czepia, przecież jest dobrze i tak będę robić „po swojemu”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz