środa, 16 września 2015

Zawsze pod jednym dachem ...




Zawsze pod jednym dachem mieszka obłuda ze strachem (Stanisław Lec).

Obłuda. Strach. Kłamstwo. Zakłamanie. Te stany mają podłoże w różnych lękach i zakłócają prawidłowe rozpoznanie rzeczywistości.


Jeśli pracując dla jakiejś firmy, nie wierzę w jej misję, a do tego wątpię w mądrość zarządu tej firmy, pozbawiam się zaspokojenia potrzeby poczucia przynależności i bezpieczeństwa. Ze strachu też zaczynam tłumić swoje wątpliwości. Czy mogę wątpić i milczeć? Nie ujawniać tego?


Oczywiście, że mogę. Mogę wszystko zrobić. Ale skoro zostałam wychowana w przekonaniu, że przeciwstawianie się fałszom jest warunkiem szacunku dla samej siebie, to milcząc wobec rozpoznanego fałszu, szkodzę samoocenie.


Strach, jak to strach. Ma wielkie oczy i wyolbrzymia grozę. Albo przeciwnie – każe zamykać oczy, pomniejszać ocenę niebezpieczeństwa i chować głowę w piasek. To strach jest źródłem histerycznych reakcji i totalnej uległości. Prawidłowe rozpoznanie rzeczywistości następuje, gdy Strach śpi.


Carl Jung – szwajcarski psychiatra, psychoanalityk, twórca zuryskiej szkoły psychologii analitycznej dawno już zauważył, że „im większa grupa, tym mniejsza zdolność do racjonalnego myślenia i tym niższy poziom etyczny.” Osoby z tego samego środowiska, tej samej firmy mają zwykle podobne wykształcenie, poglądy, czytają te same opracowania. Jeśli nawet którejś z nich błyśnie myśl niezgodna z „powszechnymi” poglądami, to z dużym prawdopodobieństwem ją stłumi. Dlaczego? Żeby nie narażać się „kolegom”. Albo, by nie czuć się „obcym” w swojej grupie. Chodzi o to, by poczuć się bezpiecznie.



Reakcja na niebezpieczeństwo – w uproszczeniu – to walka lub ucieczka. Jednak, gdy przeciwnik ma przewagę, w grę wchodzi również udawanie padliny, której drapieżnik nie powinien pożreć lub totalna uległość. Ta taktyka nie sprawdzi się tylko w przypadku kota i myszy. Jednak ułagodzenie, ugłaskanie jest możliwe w ramach tego samego gatunku. My Ludzie, mamy formy wyrazu, którymi sygnalizujemy uniżenie – ukłon, dygnięcie, klękanie, całowanie dłoni. Mamy prawo milczenia – po co mówić coś, co jest „przeciw” lub "wbrew"? Niemiłe jest stanie na uboczu, a miłe przeżywanie jedności z grupą.


Członek grupy, który dopuszcza do głosu swoje wątpliwości, będzie oskarżony o łamanie zasad, o nielojalność. Zatem, nie dopuszcza. Interes grupy to, jak by nie było, cel etyczny. Odpowiedzialność w grupie jest rozmyta. Skoro milczy sumienie zarządu firmy, byłoby przesadą swojemu dać dojść do głosu.


Każdy zrobił choć raz w swojej karierze taki błąd. Wypływał on z lęku świadomego lub nieuświadomionego. Wybieram milczenie. Nie widzę. Nie słyszę. Nie mówię. To jest ten błąd.


Błąd to sytuacja, która nie pomniejsza niczyjej wartości. Błąd raczej świadczy o tym, że mamy wiele myśli, z których oczywiście tylko część może być słuszna. Ale nie można się o tym przekonać, milcząc.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz