środa, 21 października 2015

Po prostu samotność






Samotność to taka straszna trwoga - śpiewał Rysiek Ridel - ogarnia mnie, przenika mnie.

Samotność to coś innego niż osamotnienie. Wybieram samotność, kiedy chcę pobyć sama ze sobą. Sprawia mi przyjemność, gdy opiekuję się sobą, robię coś dla siebie, doświadczam siebie. To taki czas, w którym inni ludzie przeszkadzają mi. Lubię swoją samotność. Celebruję chwile, które mogę przeznaczyć dla siebie.

Samotność różni się od osamotnienia. Kiedy pojawia się osamotnienie towarzyszy nam niezadowolenie, cierpienie. Samotność daje radość. Osamotnienie niesie krzywdę, zniszczenie.

Osamotnienie rzadko dzieje się z naszego wyboru. Czasem wynika z zaniedbania. W domach, gdzie panował emocjonalny chłód i dystans, człowiek miał niewielkie szanse nauczyć się bliskości. Raczej wyrobił w sobie przekonanie, że bliskość to zamach na swoją wolność i niezależność.

Czasem osamotnienie spada na nas gwałtownie wraz ze śmiercią bliskiej osoby. Żeby pozbyć się przykrych emocji gromadzimy pamiątki, zdjęcia i przedmioty należące do tej osoby i włączamy magiczne myślenie. Wierzymy, że w tych rzeczach zawierają się wspomnienia, a nawet cząsteczki tych osób. Warto o nie dbać. Dzięki nim łatwiej radzić sobie z tęsknotą.

Przeciwieństwem samotności jest więź. Więź ze sobą, z innymi ludźmi, z naturą, z Najwyższym.

Osamotnienie to brak więzi. Wszelkimi siłami trzeba mu się przeciwstawiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz