poniedziałek, 5 października 2015

Skojarz swoje potrzeby z uczuciami







Narzekanie, krytykowanie, użalanie się, martwienie się – najlepiej sprawami innych – któż jest wolny od takich zachowań? Dają upust codziennej frustracji, ale są bardzo niebezpieczne. Oddając się takiej, z pozoru, niewinnej krytyce:

- Co za życie, gorzej być nie może.

- Tu już i tak nic się nie zmieni, Ona, on się nie zmienią. Tylko siąść i płakać.

- Bez sensu się starać.

- Co ona powiedziała, jak ona się ubrała, nie uwierzysz.

przez chwilę czujemy się lepiej. Wypadamy lepiej, bo dołujemy innych.

Wszystkie takie zachowania stanowią formy ujawniania swoich potrzeb. Ktoś, kto mówi – „Co za życie, gorzej być nie może”, w rzeczywistości informuje nas, że jego potrzeba sensu, samorealizacji pozostaje niezaspokojona. 
Większość z nas nie potrafi, nie posiada nawyku rozumować kategoriami potrzeb. Mamy za to nawyk szukania winnych i winy w innych ludziach, w sytuacji, gdy nasze pragnienia pozostają niezaspokojone. Zazwyczaj mamy większą wprawę w analizowaniu tego, co jest błędem innych, za to własnych potrzeb uzewnętrzniać nie umiemy.

Marshall Rosenberg w swojej książce Porozumienie bez przemocy zachęca:
„Skojarz swoje uczucia z potrzebami: „czuję (to lub tamto), bo potrzebuję (tego a tego)”

Jestem zła, kiedy ktoś się spóźnia na spotkanie, bo mam ogromną potrzebę dotrzymywania terminów, danych słów i szacunku. Wychowałam się w domu, w którym słowo jest droższe od pieniędzy.
Wkurzam się albo popadam w stan rezygnacji, gdy ktoś mówi mi, co mam robić, bez wysłuchania mnie, bo mam potrzebę swobody i autonomii.
Jestem wzruszona i szczęśliwa, kiedy mogę przegadać z kimś wrażenia związane z przeczytaną książką, obejrzanym spektaklem, wydarzeniami i zjawiskami społecznymi, bo mam potrzebę intymności i bliskości.

Narzekanie na aurę, pracę, zarobki, bliskich, politykę, sytuację życiową sąsiadki to standard. Czasem powodem takich zachowań jest zazdrość. Chcemy być lepsi, ładniejsi, mądrzejsi, niż jesteśmy. Niektórzy sądzą, że są zbyt grubi, chcieliby coś sobie odjąć. Inni są niezadowoleni ze swojego życia - chcieliby coś zmienić: partnera, dzieci, wykształcenie. Czasem zastanawiam się, jak wiele energii, tej poświęconej na narzekanie, użalanie się dałoby się wykorzystać, zamiast na dołowanie, na doładowanie siebie i innych.

Masz swoje zdanie na jakiś temat? Super, inni mogą mieć inne. Dobrze, że je mają. Świat ma wiele barw.

Masz prawo nie zgadzać się z czyimiś wyborami, ale nie zabraniaj ich innym. Nie akceptujesz związków homoseksualnych, to w nie nie wchodź. Inni też mają wybór. Uwierz, nie chciałbyś być na ich miejscu.
Nie podoba Ci się postępowanie przedstawicieli nauki, kościoła? To, że ktoś ma inne zdanie, niż Twoje nie znaczy, że z automatu nie ma racji. Możesz z nim dyskutować, przekonywać, ale kiedy brakuje Ci argumentów... nie wychodź. Nie obrażaj. Nie oceniaj. Nie wiesz wszystkiego o życiu innych, nie masz pojęcia o powodach decyzji, jakie inni podejmują. 

Krytyczny ton zazwyczaj prowokuje obronę lub kontratak. Za rzekomo groźnymi komunikatami stoją tylko ludzie o niezaspokojonych potrzebach i proszą nas, żebyśmy te potrzeby zaspokoili. Czy zechcemy spełnić te prośby, zależy od nas. Mamy wybór. Możemy też wyrażać swoje potrzeby – co stanie się gdy zostaną zrealizowane?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz