Większość dzieci od nauki zdecydowanie woli zabawę. Podobnie
jest w świecie dorosłych. Być może, gdybyśmy mieli wybór, wolelibyśmy grać
zamiast pracować. Gry gwarantują doskonałą rozrywkę. Dzieci uczą się przez zabawę
wielu nowych umiejętności. Jeśli uda się zmotywować dzieci do udziału w grach, których stopień trudności
dostosowany jest do wieku i rozwoju, zabawa uchroni je od nudy i nie
zniechęci zbyt trudnymi zadaniami. Gry mogą przenosić w jasny i przyjazny
świat, co sprawi, że poczujemy się bezpiecznie, a jeśli są opracowane w oparciu
o psychologiczne i w ogóle naukowe modele, gry będą wspierać
prawidłowy rozwój graczy.
Gry to świetne narzędzie do pracy z ludźmi. Angażują
uczestników do działania, do podejmowania samodzielnych decyzji, kształtują
odpowiednie postawy. W grze możemy doświadczać wielu uczuć i oswajać
się albo sprawdzać jak będziemy sobie radzić w różnych sytuacjach. Gry mogą
zapewniać realną edukację i wiele osób świadomie sięga, na przykład po
historyczne strategie, gry logiczne, aby udoskonalać wiedzę o świecie
w rozrywkowej, najbardziej skutecznej formie pobudzającej mózg do
działania.
By grać, kuszą nas nowe technologie i sprzęt komputerowy.
Nie wychodząc z domu, płacąc jedynie abonament za Internet, za
pośrednictwem dostępnych serwisów możemy dołączyć do innych graczy, albo
samotnie oddawać się rozrywce. Właśnie. Wirtualny świat wciąga. Angażujemy się
nadmiernie i zaniedbujemy partnera, dzieci, przyjaciół, no i po
części siebie samych.
Każda gra zazwyczaj wymaga utrzymania znacznej koncentracji,
połączonej z koordynacją ruchową. Podczas gry, czas upływa niezauważalnie
i szczęśliwie. Nic w tym nadzwyczajnego, bo gra to czynność
nastawiona na teraźniejszość, podczas której organizm gracza dodatkowo produkuje
hormony szczęścia. Gracz porusza się w świecie, gdzie sukces – po
wykonaniu określonych zadań – jest natychmiastowy.
Tematyka gier dostępnych na
rynku i ich walory estetyczne w połączeniu z dostępnymi
gadżetami ułatwiającymi i umilającymi gry są tak różnorodne, że przestaje
nas powoli dziwić, jak wiele osób z nudnej, nieciekawej, nieatrakcyjnej,
trudnej a czasem smutnej rzeczywistości przenosi się w wirtualny
świat. Gry mogą być formą odreagowania stresu i napięcia, a dla
tych, którzy czują się odrzuceni przez swoje środowisko, stanowią atrakcyjne
miejsce, w którym można spotkać, co prawda wirtualnego, ale jednak partnera,
równoważąc w ten sposób kwestie życia towarzyskiego.
Lubimy grać w gry, bo lubimy wyzwania, lubimy
zwyciężać, lubimy się doskonalić. Grę można zaczynać kilka razy, uczyć się jej
popełniając błędy, by w kolejnej rozgrywce potknięcia eliminować. To daje
satysfakcję. Są też gry, w których wyzwanie nie jest najważniejsze. A może
to graczy różni motywacja do grania? W grach nie wszyscy szukają wyzwań,
jako czegoś najważniejszego, niektórzy wolą przeżyć jakąś historię. Nie biorą
udziału w walkach, wolą fabułę. Zamiast krwi i dociskania kolanem,
szukają źródeł albo przewidują konsekwencje kolejnych kroków. Frustracja,
znużenie, zmęczenie, zdenerwowanie – to odczuwamy, gdy świat i inni
zachęcają nas do walki. Dobrze jest pokonywać przeszkody, ale szarpać się
i mocować tylko dlatego, że dookoła wróg czai się zewsząd, to za trudne
nawet dla superbohatera. Najgorzej jest, gdy gra staje się życiem albo życie
grą.
Nie każda gra daje mi relaks. Istnieją, dobrze opisane
w literaturze, gry psychologiczne. Uczestniczymy w nich, by coś
zdobyć lub czegoś uniknąć. To nie są zabawne gry. Co więcej, one niszczą, choć
pozornie przynoszą korzyści. Niszczą, bo opierają się na sztucznych relacjach,
w które wchodzimy nie do końca świadomie. Po kilku rozgrywkach, w których
bierzemy udział, nasza życiowa energia niemal znika, przybierając postać przykrych emocji.
Dlaczego? Gracz, który uważa, że wygrywa, uzyskuje korzyści kosztem innych
uczestników, a ci czują się co najmniej zdezorientowani.
W gry psychologiczne gramy z nudy, by wypełnić czas,
jaki ma każdy z nas. Nie wszyscy z taką samą łatwością potrafimy
strukturalizować swój czas. Wchodzimy w gry psychologiczne, kiedy inni nie
zwracają na nas uwagi, ani nie zauważają naszych sukcesów, a my nie
potrafimy o tym rozmawiać wprost. Nikt nie lubi obojętności, a tylko
niewielu potrafi sobie z nią radzić. Idealnym miejscem na gry
psychologiczne jest miejsce pracy.
Gry pojawiają się tam, gdzie brak jest jasno wyznaczonych
celów i zadań. Wówczas trudno jest sprecyzować, jak mogę sprostać
wymaganiom, a jeśli wejdę w grę, mogę schować się przed
odpowiedzialnością. Wyobraź sobie, że Szef przedstawia nowy projekt i natychmiast
udziela głosu pracownikom. Ktoś proponuje rozwiązanie, które szef natychmiast
komentuje – „To dobry pomysł, ale kosztowny, a my mamy ograniczenia
finansowe”. Inna osoba postuluje, by zbadać potrzeby, których projekt dotyczy,
a Szef – „Ciekawa sugestia, ale to już było zrobione. Mamy to”. I tak
dalej, żadna, nawet świetna propozycja nie okaże się dobra, bo Szef gra w „Tak,
ale ...”. W końcu wszyscy orientują się, że ich wysiłki są na nic, i zapada
cisza. Po co się wysilać, jeśli Szef-gracz odrzuca wszystko, z założenia
i dla zasady? Gra toczy się dla jednej korzyści Szefa – ma utwierdzić się
w przekonaniu, że może inni i mają pomysły, ale do niczego i to on znowu musi wszystko wymyślić, wszystko jest na jego głowie. Inną korzyścią
jest potwierdzenie roli szefa – „ja tu rządzę, inni nieco się starają, może
i coś proponują, ale to ja kształtuję wszystko to, co się dzieje i nie
pozwolę, by ktoś mi mówił, co robić”.
Są też korzyści dla pracowników – szybko nauczą się unikać
wydatkowania energii. Nie będą odczuwali konieczności wprowadzania w życie
pomysłu, który się spodobał. Po co? By utrwalać przekonanie, że Szef jest, jaki
jest i nic się z nim nie da zrobić. To właśnie im pasuje.
Gry psychologiczne krzywdzą wszystkich graczy. Zaczyna ten,
kto nie radzi sobie ze swoim napięciem i chce poczuć się lepiej, ale
... kosztem kogoś innego. W grze udaje się to, ale tylko przez chwilę, bo
w głębi duszy Człowiek wie, że zagrał nieczysto. Znalazł, co prawda,
jedyne „słuszne” ujście dla swojej nudy, gniewu, frustracji, ale w podsumowaniu
… musi grać dalej.
Wśród gier psychologicznych najczęściej inicjuję „To
okropne”. Kiedy rośnie moja frustracja, kiedy już mam „po kokardę”, lubię sobie
ponarzekać … „jakie to okropne pracować w takim towarzystwie; robią głupie
rzeczy; na niczym się nie znają, a właściwie to tylko udają, że coś robią;
aż dziwne, że w ogóle cokolwiek się w tej firmie dzieje.” W tej
grze chodzi o to, aby ten do kogo gram współczuł mi i jednocześnie
podziwiał. No bo skoro inni są do niczego, to całe dobro przypada mnie. Tylko
mnie.
I jeszcze jedna gra, w którą grają wszyscy, a najczęściej
pracownicy w kiepsko zarządzających firmach. Znana jest pod nazwą
„Policjanci i złodzieje”. Gracze-policjanci próbują pilnować
przestrzegania procedur, gracze-złodzieje starają się je łamać i uniknąć
odpowiedzialności. Grają ci, którym taka zabawa sprawia większą frajdę, niż
praca. Najwyżej punktowany jest spryt, który pozwala na łamanie zasad
panujących w firmie i nie dać się na tym przyłapać. Pracownicy
wchodzą w rolę brojących i nieodpowiedzialnych dzieci, wpychając
w rolę rodzica Szefa, który jeśli wejdzie w grę, bierze na siebie
rolę rodzica – czuwa nad bezpieczeństwem dzieci i nadzoruje je
jednocześnie. Ta gra bardzo wciąga, bo zapewnia wrażenia, pobudzenie,
stymulację, a to wszystkim graczom „pasuje”.
Gry psychologiczne szkodzą. Dlatego trzeba je
zidentyfikować. To czasem trudne, bo głęboko ukryte. Reaguj zatem na to, co
widzisz i słyszysz. Konfrontuj grę z rzeczywistością. Jeśli Szefowi
nie podobają się Twoje pomysły i ciągle chce coś zmieniać, zapytaj, co
konkretnie chce zmienić, poprawić. Ignoruj tych, co tylko narzekają. Nie
podejmuj gry i ignoruj temat. Ja natychmiast uświadamiam sobie, że
zaczęłam grać w „To okropne”, kiedy inny gracz okazuje mi niewspółmierne
do sytuacji współczucie lub podziw. A, że sama nie jestem wylewna w okazywaniu
nieadekwatnego współczucia i podziwu - „To okropne” odchodzi w zapomnienie.
To, co najważniejsze dla Ciebie, poznaj siebie jako gracza.
Postaraj się zidentyfikować, w co i po co grasz? Rozpoznaj swoje
aktualne potrzeby. Warto mówić wprost o tym, co przeszkadza, co boli, co
złości, czego Ci aktualnie potrzeba? Warto o to pytać innych. Pytać i usłyszeć
odpowiedź. Bo jeśli tylko znajdzie się miejsce na niedopowiedzenia, niepewność,
niezrozumienie – rozpocznie się jakaś gra, w której wszyscy możemy być
przegrani.
Nie zniechęcaj się, jeśli nie rozumiesz tego tekstu. Grać
nauczyłeś się w dzieciństwie. Twórca koncepcji o grach
psychologicznych – Eric Berne – twierdzi, że umiejętność wchodzenia w gry
kształtuje się w wieku 2-8 lat. Gry są strategią komunikowania się,
przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Jako dzieci, stosujemy strategie
nieświadomie, ale jako dorośli … moglibyśmy inaczej, zamiast siłą
przyzwyczajenia tkwić w takich samych sposobach relacji.
Mając określone przyzwyczajenia, wybieramy wokół siebie
osoby, z którymi gramy w te same gry. Skoro znamy je od dzieciństwa,
to też czujemy się w nich najlepiej. Uwolnienie się od wpływów z dzieciństwa,
zwłaszcza wtedy, gdy służyły naszemu rozwojowi przez wiele lat, nie jest łatwe.
Jest możliwe wówczas, gdy odważnie, odpowiedzialnie wyrazisz to, co akceptujesz
z rodzicielskich nauk, a co odrzucasz. To normalne, że będziesz
wpadać w stare koleiny, ale tamten styl i gry nie będą dominować.
Masz wolny wybór. Możesz rozwijać swoją autonomię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz