Kolejny dzień. Jasny, słoneczny z lekkim powiewem
wiatru. Na niebie błękitnym przesuwają się leniwie jasne obłoki. Dość. Czas do
fabryki. Pytam siebie w każdy poranek: –Musisz czy Chcesz? – Chcę –
odpowiadam sobie i już mój Umysł przełącza się na pozytywne myślenie. Jestem
szczęśliwa na Tu i Teraz, no bo jest Tu i Teraz. Kiedy będę czytała
to, co napisałam, będzie Tam i Później. Chociaż to Później, wówczas może
będzie Teraz a to znaczy, że Tam będzie Tu. Bawi mnie takie myślenie i wprowadza
w jeszcze lepszy humor.
Nie każdy tak ma. Niektórzy byli szczęśliwi Kiedyś albo będą
szczęśliwi Później. Tu i Teraz wloką się przez życie z przymusem.
Wciąga ich przygnębienie, rządzi nimi niezadowolenie, osłabia ich zmęczenie a obojętność
zniechęca do działania. Zwykle zaczyna się od jakiejś straty, czyli chwili,
w której przestało się coś posiadać.
Straty bywają różne. Można mieć stracony dzień albo tylko
troszkę czasu. Można stracić ulubiony breloczek albo cenne rzeczy. Twarz można stracić
albo Czyjeś zaufanie. Można stracić Kogoś bliskiego. Można stracić cierpliwość.
Można stracić humor. Każda strata wywołuje jakieś emocje, nastroje, jakieś
myśli i jakieś zachowania.
Słońce zaszło. Jeśli jesteś wrażliwcem, nie potrzeba Ci
jakiejś dramatycznej straty, aby zacząć się tym przejmować. Zatem, jest Ci
smutno. Czujesz, że odstajesz od innych i to Cię jeszcze bardziej wkurza. Zaczynasz
czuć się jak nieudacznik, pozbawiony wartości. Skoro tak się czujesz, włączają
się krytyczne myśli – To jakieś wariactwo, dlaczego nie mogę po prostu przestać
się przejmować i żyć jak inni?
Dlaczego? – to słowo daje początek pytaniom, na które każdy
odpowie inaczej. Wszystko zależy od tego, jak interpretujesz sytuację. Każdy ma
własny świat. Każdy ma swój wewnętrzny monolog. Każdy jest reżyserem w swoim
świecie. Od tego, jak zinterpretujesz to, co stało się Przedtem, zależy w znacznej
mierze to, co zdarzy się Później.
Słońce zaszło. Sąsiad nie odpowiedział na moje pozdrowienie.
Kierowca autobusu zamknął mi drzwi przed nosem. Dziecko angażuje mnie do każdej
zabawy. Nikt do mnie nie zadzwonił. Szef dał to zadanie Markowi a Majka znów
się spóźniła. To przykłady zdarzeń.
Pozytywne nastawienie – niektórzy mówią o tym optymizm –
sprawi, że wkrótce zapomnisz o tych zdarzeniach. Jeśli jednak pesymizm zawładnął Twoim
Umysłem, zdarzenie stanie się incydentem. Możesz nawet zacząć obwiniać się za
zeszłoroczny śnieg, nieuprzejmość dla innych, lenistwo, niekompetencje
rodzicielskie. Po spotkaniu z szefem poczujesz, że jest z Tobą coś niewporządku
i pewnie dlatego nie masz przyjaciół. Niby to krytyka, niby nie-krytyka –
pytasz siebie, co z Tobą, jakby odpowiedź miała się pojawić. Odpowiedź nie
pojawia się. Tymczasem mija minuta, kwadrans, godzina – pytania dręczą Cię
dalej.
– Dzieci ciągle czegoś ode mnie chcą. Ciągle coś im nie
pasuje. Ciągle coś robię nie tak – Prawda jest taka, że to oni się zamartwiają i starają
jak mogą, żeby wykrzesać z Ciebie radość, rozweselić Cię i zmotywować
do działania. Myślisz, że sąsiad umyślnie Cię minął, zignorował i natychmiast
czujesz się z tym podle. w Twoim mózgu włącza się kolejny trybik,
który uruchamia pytania – Dlaczego on mnie olał? Czy ja jestem niewidzialna?
Udał, że mnie nie zna, bo tak kiepsko wyglądam? I aż słychać jak rusza
produkcja dowodów na poparcie tezy, że: nie jesteś ważna i tracisz na
wartości – Tydzień temu to samo zdarzyło się, gdy odprowadzałaś dziecko do
szkoły: – chyba nikt mnie lubi; nie umiem nawiązywać trwałych relacji; co ze
mną jest nie tak? I tak uprawiasz własną bezwartościowość, osamotnienie,
nieadekwatność, jakbyś uprawiała kwiatki w swoim ogrodzie.
Jeśli wiesz o czym piszę, to pewnie masz świadomość, że taki
wzorzec negatywnego myślenia przejawiają osoby cierpiące na depresję. Depresja dotyka
jednych, a innych nie. Czasem pojawia się w jednych sytuacjach, a w innych
nie. Pytasz, dlaczego? Nie korzystamy świadomie z naszego Umysłu. Nie doceniamy wpływu, jaki mają nasze
myśli na nasze zachowania. Kiedy pojawia się myśl, czy wyobrażenie, gdzieś w ciele
powstaje reakcja – skurcz, napięcie, ściśnięcie. Możesz unieść brwi, zmarszczyć
czoło, poczuć ucisk w żołądku albo odnieść wrażenie przypływu energii. Nasz
mózg nie odróżnia zagrożenia pochodzącego z zewnątrz i realnego – ten
pędzący samochód zagraża bezpieczeństwu, od tego, które pojawia się w naszym
umyśle – jestem do niczego, nie znajdę pracy, umrę z głodu.
Może zdarzyło Ci się prowadzić samochód po ciężkim dniu,
kiedy chciałeś jak najszybciej, mieć go za sobą? Może nie zdawałeś sobie nawet
sprawy z tego, jak silnie zaciskasz dłonie na kierownicy, jak włącza Ci
się potrzeba prymitywnej rywalizacji z innymi uczestnikami drogi? Wcisnąłeś
się przed inny samochód, by uniemożliwić wyjazd z bocznej uliczki innemu,
zmuszając go do nagłego hamowania. Wcisnąłeś klakson i mimo, że i tak
nikt Cię nie słyszał wrzeszczałeś w złości – Ty idioto. Kto Ci dał prawo
jazdy? Nie masz krzty szacunku dla nikogo!
Myśli wywołują w nas określone nastroje. Z naszego
ciała płyną sygnały do umysłu. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, ignorujemy
te sygnały. Wolimy nie mieć z nimi nic wspólnego. Nie chcemy bólu. Czasem sięgamy
po tabletki.
Tabletki pomagają na chwilę. Najgorzej jednak jest, jeśli nie jesteśmy świadomi uruchamianych przez nas nawykowych zachowań, wynikających z przekazów rodzinnych i społecznych:
weź się w garść; bądź dzielna; nie okazuj uczuć, bo to słabość i wstyd.
Trudności i problemy, które pojawiają się w każdej
chwili, nie są zawinione przez Ciebie. Nie masz obowiązku uporać się z nimi
samodzielnie. Pewnie myślisz, że jest odwrotnie i dlatego samodzielnie
podejmujesz wysiłek. Twoje działania nie zawsze kończą się sukcesem. Tak
właśnie ma być. To nie jest powód do obwiniania. Nikt nie jest doskonały i nie
powinien być, bo byłby maszyną. Nikt nie ma obowiązku spełniać oczekiwań
innych, bez względu na to, czy są one rozsądne i realistyczne, czy nie.
Co mam zrobić ze swoją bezsilnością, smutkiem, beznadzieją? Jak
żyć, kiedy drobne zdarzenie albo przelotna myśl o niepowodzeniu wywołuje olbrzymie
poczucie przytłoczenia? Jak żyć kiedy TO słowo albo TA uwaga albo TAKIE zachowanie kogoś bliskiego wywołuje
lawinę silnych emocji, karmiąc poczucie własnej nieadekwatności, nieudolności?
Zrozumieć, co się dzieje, to przyjąć zupełnie nową
perspektywę. Dlaczego tak trudno uznać, że emocje są posłańcami ważnych
wiadomości? Słuchasz ich czasem? Gdy zagraża nam niebezpieczeństwo czujemy strach.
Reakcją na stratę może być smutek, żal. Wstręt pojawi się w kontakcie z kimś
lub czymś nieprzyjemnym i potencjalnie szkodliwym. Gdy coś lub ktoś staje
nam na drodze do osiągnięcia celu, możemy odczuwać gniew. A kiedy nasze
potrzeby są zaspokojone, towarzyszy nam zadowolenie i szczęście. Emocje
dość szybko się zmieniają, a jeśli trwają długo, za długo to może
oznaczać, że karmimy je i podsycamy tym, jak na nie reagujemy. Każdy może przestać karmić własne emocje.
Jeśli grozi nam prawdziwe niebezpieczeństwo, którego źródło
jest w zewnętrznym świecie, możemy podjąć działania i uciec, podjąć
walkę lub schronić się gdzieś. Jeśli niebezpieczeństwo jest w nas, sprawa
się komplikuje. Nie znam Człowieka, który zdołałby uciec lub schować się przed
swoimi myślami w sposób bezpieczny dla siebie samego. Nie można walczyć z przykrymi
i budzącymi poczucie zagrożenia myślami i próbować je unicestwić. W pewnym
sensie unicestwiamy siebie. Staramy się wymyślić jakiejś wyjście z naszego
smutku, rozpracowując, co jest nie w porządku? – Co ze mną nie tak? Dlaczego
zawsze czuję się pokrzywdzona?
Kolejny dzień. Jasny, słoneczny z lekkim powiewem
wiatru. Na niebie, błękitnym, jasne obłoki przesuwają się leniwie. Dość. Czas
do fabryki. Pytam siebie codziennie rano: –Musisz czy Chcesz? – Chcę –
odpowiadam sobie i już mój Umysł przełączył się na pozytywne myślenie. Jestem
szczęśliwa Tu i Teraz, no bo jest Tu i Teraz.
Bo szczęście dotyczy Tu i Teraz. Traktuję swoje myśli
jako zdarzenia w Umyśle, które pojawiają się w nim i przemijają
jak chmury na niebie. Wyobrażenie, że jestem do niczego, że się nie liczę,
traktuję jak to, czym jest – wyobrażeniem, a nie obiektywną prawdą. Nie
zmuszam Życia, by ułożyło się w określony sposób tylko dlatego, że teraz
odczuwam dyskomfort. Pragnienie, aby było inaczej, niż jest, to początek
bezskutecznego uwolnienia się od przykrych emocji. Nie wchodzę w to. Uruchamiam
wszystkie zmysły. Zwracam uwagę na to, czego doświadczam każdego dnia, w każdej
godzinie, w każdej sekundzie. Jestem uważna. Nie zawsze mi się to udaje. Nie
zniechęcam się.
Być uważnym oznacza zawiesić osądy, zostawić Przedtem i Potem
i chłonąć chwilę taką, jaka jest, a nie, jaką chciałabym żeby była. Oznacza
to moją świadomość, że moje myśli są przemijającymi zdarzeniami w moim Umyśle,
a nie rzeczywistością. Doświadczam poprzez ciało i zmysły, a nie
tylko poprzez pryzmat swoich czasem niezweryfikowanych, nawykowych myśli. Racjonalizacji mówię dość.
Typowy dzień większości z nas polega na pospiesznym
przechodzeniu od zadania do zadania. Zapomnieliśmy, że można żyć inaczej.
Świadomie. Całe życie człowiek uczy się sztuki rezygnacji – Antoni Kępiński. Jednak nie chodzi o to, by rezygnować z siebie dla zachowania własnych
nawykowych zachowań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz